- Ellaaaaaaa! – Usłyszałam wołanie kogoś, gdy szłam przez hol z moim wózkiem. Uśmiechałam się tylko dlatego, że miałam bardzo dobrą noc pełną spania.
Zatrzymałam się i obróciłam żeby zobaczyć Charliego biegnącego do mnie, po czym łapiącego od razu w swoje ramiona robiąc obrót.
- Charlie co ty robisz? – Krzyknęłam, próbując zmusić go żeby mnie postawił. – Przestań!
- Jestem tak blisko znalezienia twojego księcia. – Powiedział i całe szczęście, które czułam przez wyspanie się odeszło.
- Tylko nie to gówno znowu, Charlie. – Odpowiedziałam odpychając się i krzyżując moje ramiona. – Powiedziałam ci, że nie mam zam-
- Tak, właśnie chcesz wiedzieć, ale jesteś zbyt dumna żeby to zaakceptować, że lubisz celebryte. Znam cię. Właśnie dlatego to robię. Dla ciebie. Znajdę go i was dwoje połączę i będzie żyć długo i szczęśliwie.
Uniosłam brew na dobór jego słów i wypchnęłam biodro na jedną stronę; on mrugał jak gdyby nigdy nic. – Charlie, znów czytałeś fan fictions? – Jego oczy otworzyły się szeroko na moje pytanie, a ja wybuchłam śmiechem.
- To było jeden raz, bo Michael dał mi wyzwanie żeby to zrobić! – Bronił się, co mnie jeszcze bardziej rozwalało.
Dwa lata temu Michael, jeden z naszych kolegów z klasy i nasz przyjaciel, wyzwał Charliego żeby przeczytał fan fiction o Harrym Potterze. Michael to także gej i nie ma z tym z tym problemu i shippował Drarry* i kazał Charliemu przeczytać fan fiction o Drarrym. Rezultat tego wyzwania? Charlie spędził całe lato czytając fan fictions i shippuje Drarry, nawet jeśli się do tego nie przyznaje bo to podważa jego męskość. Jest hetero, jakbyście w to wątpili, tylko po prostu ma otwarty umysł.
- Tak, czy inaczej to nie ma nic z tym wspólnego, więc o tym nie wspominaj. Nie czytam już fan fictions! Nie patrz tak na mnie Arabello. – Powstrzymałam chichot, gdy użył mojego pełnego imienia. – Mówiłem, że znajdę twoje księcia, bo to jest zagadką dla nas wszystkich. Lubię rozwiązywać zagadki i musisz wiedzieć kim on jest. Plus, to zabawa! No proszę, zaakceptuj to. – Nie powiedziałam nic, a on westchnął sfrustrowany. – Dobra, w porządku. Ale ja wciąż będę go szukać. Słyszę wszystkie rozmowy i jak dotąd nikt nie powiedział niczego, ale mam swoje podejrzenia. Będę cię informował na bieżąco.
- Nie musisz. – Powiedziałam mu, ale Charlie potrząsnął głową zbywając mnie.
- Zobaczysz. – Obiecał złowieszczo mój najlepszy przyjaciel i tym razem ja potrząsnęłam głową, ale on się tylko obrócił i odszedł w ten sam sposób w który przyszedł: biegnąc.
Problem w tym, że on dotrzyma swojej tajemnicy. Szuka ciągle moje „Księcia z Bajki”, pomimo, że je nie chce go znaleźć. Powiedział, że robi postępy, ale nic mi nie powie. Nie akceptuję tego, ale gdy minęło kilka dni urosła we mnie ciekawość. Liv i Charlie pracują razem, ale nie powiedzą mi czy go znaleźli, czy nie. Czasami sama siebie zaskakuję, że czekam na nowości, ale potem krzyczę na siebie w myślach. Powiedziałam, że nie chcę wiedzieć, więc muszę być konsekwentna.
Nienawidzę moich przyjaciół, bo zamiast pomagać mi o nim zapomnieć, to oni ciągle gadając o tym, co się stało na balu i o znalezieniu go i to tylko pogarsza starania żeby o nim zapomnieć. Przypominałam sobie tą noc w myślach, ten pocałunek. Nadal się czuję źle, że pocałowałam go kiedy on dopiero co zerwał z dziewczyną, ale nie czuję tak bardzo źle, bo naprawdę, naprawdę mi się podobało.
Czasem rozmyślam co stałoby się , gdyby Charlie i Liv znaleźli mojego tajemniczego chłopaka. Nie wiem, czy on próbuję mnie znaleźć, czy kompletnie już zapomniałam co się stało i wrócił do swojej dziewczyny. Przerażało mnie myślenie o możliwościach i pójście głęboko w to czego chce.
Tydzień po balu nie musiałam się dłużej zastanawiać, bo Charlie i Liv przyszli do mnie na obiad, z wielkim uśmiechami na twarzach i podejrzliwymi spojrzeniami w oczach. Przez sekundę pomyślałam żeby uciec, zanim było za późno, ale obydwoje złapali mnie za jedno ramię zakręcając o swoje i byłam w pułapce.
- Droga, droga, Ellu. – Zaczęła Liv, a ja byłam właściwie przerażona.
- Nasze śledztwo się właśnie zakończyło. – Kontynuował Charlie i ja zacisnęłam powieki. Ta dwójka to przećwiczyła, wiedziałam to.
- Znaleźliśmy twojego księcia z bajki. – Dokończyła Liv i poczułam jak mój żołądek zrobił fikołka. Zachciało mi się wymiotować w tym momencie, a na moją skórę wstąpiła gęsia skórka. Nie wiedziałam, czy czuć podekscytowanie czy strach. Nie byłam pewna jak ta informacja może zmienić sytuacje i bałam się wiedzieć którą gwiazdę pocałowałam.
- Super, że rozwiązaliście zagadkę. Nie musicie mi mówić, zostańcie z satysfakcją, że znaleźliście jego tożsamość i mnie w to nie mieszajcie. – Błagałam patrząc raz na jedno raz na drugie z prośbą w oczach.
- Nope. – Odmówił Charlie. – Ciężko pracowaliśmy składając poszlaki i jesteśmy w stu procentach pewni.
- Musisz o tym wiedzieć Ella. – Dodała Liv, a mi zrobiło się niedobrze, naprawdę. Może trochę przesadzałam, ale nie mogłam nic z tym zrobić.
Niech mi ktoś pomoże, proszę!
Moi przyjaciele się śmiali, ciesząc się moim nieszczęściem w tamtym momencie, a ja jęknęłam, chcąc tak bardzo uciec, uciec od prawdy. Niewiedza jego tożsamości dawała mi wymówkę żeby udawać, że nic się nie wydarzyło, że nie pocałowałam celebryty; ale teraz wiem że tego już mnie nie będę i nie wiem co zrobię. Co jeśli na niego wpadnę? Jak powinnam reagować? Będę wiedzieć kim on jest, ale on nie będzie.
O cholera.
- Ella, spokojnie. Zapowietrzasz się. To nic takiego. – Powiedziała mi Liv i dopiero wtedy mrugnęłam, uświadamiając sobie, że wariowałam w głowie, kiedy oni nawet mi o tym jeszcze nie powiedzieli.
Wzięłam głęboki oddech i zamknęłam oczy próbując się pozbierać i przygotować na informacje, która spowoduję niezręczne dla mnie sytuacje.
- Proszę nie mówcie mi jego imienia. Nie utrudniajcie mi tego. – Poprosiłam ponownie i spojrzałam na Liv, bo wiem, że jej z tej dwójki było mi żal.
Nawiązałam z nią kontakt wzrokowy i użyłam mojej najlepszej miny smutnego pieska żeby złamać jej serce i żeby mi to darowała i wiedziałam, że działa, widziałam jak pęka.
- Proszę Liv. – Spróbowałam ponownie, wydymając wargi, a ona spojrzała na Charliego z desperacją w oczach.
- Liv, zbierz się do kupy! – Zrugał ją Charlie, a ja znów jęknęłam, bo Charlie zgarnął mnie od jej uścisku, nie ufając już Liv.
Miałam właśnie znów zacząć błagać Charliego, kiedy mój walkie-talkie zapiszczał i po chwili usłyszałam głos Rhondy. Nigdy nie byłam szczęśliwsza.
- Arabella. – Zabrzmiał jej głos z gadżetu. – Przyjdź do mojego biura, teraz.
- Idę! – Natychmiast odpowiedziałam, a potem spojrzałam na Charliego. Wydawał się być wkurzony. – Musze iść, pa!
I pobiegłam. Najszybciej jak umiałam, uciekając od tej wiadomości. Pomimo, że cześć mnie chciała wiedzieć, bo byłam ciekawa, była też większa część, która kazała mi uciekać. To zmieni wszystko, a ja nie byłam gotowa. Już mam wystarczająco dość Rhondy i bliźniaczek, które mnie zmuszają do podania im więcej informacji o One Direction.
Odłożyłam te myśli na bok idąc do jej biura. Gdy tam dotarłam zapomniałam jak wdzięczna byłam za to, że miała najlepsze wyczucie czasu przeszkadzając, gdy tego potrzebowałam najbardziej. Widząc ją w tym pomieszczeniu sprawiało, że czułam się jak zawsze: zła, nostalgiczna i smutna, strasznie smutna, że mojego taty tutaj nie ma, gdzie być powinien.
- Wzywałaś. – Powiedziałam, próbując również o tym nie myśleć. Musisz być ciągle zajęta, powiedziałam do siebie, zwijając pięści.
- Tak. Był „wypadek” w pokoju 107. Potrzebują cię tam. Weź swój wózek, bo będziesz go też potrzebować. – Powiedziała z uśmieszkiem na ustach, a ja się skuliłam. To nie mogło zwiastować czegoś dobrego.
- Osiem trzecie , to nie mój przydział. – Powiedziałam jej, bo wiedziała, że sprzątam tylko na dwóch ostatnich piętrach, a budynek jest sześcio-piętrowy. One Direction są na piątym piętrze, ale zamieniłam się z Cami i sprzątam czwarte i drugie piętro. Więc trzecie nie było moją odpowiedzialnością.
- Tak, ale Brianna jest zajęta i nie może tego zrobić. – Wyjaśniła Rhonda, a ja przekłam wewnętrznie. Brianna sprząta parter i pierwsze piętro, podczas, gdy Cami sprząta drugie i trzecie – cóż, teraz drugie i piąte -.
– Więc teraz to zrobisz, bo wiem, że masz przerwę, więc masz też czas.
Zmarszczyłam brwi, nienawidząc jej, bo założę się, że kazała mi to zrobić tylko dlatego żeby zniszczyć moją przerwę.
- Dobra. – Powiedziałam, bo to utrzyma mnie z dala od Charliego i dowiedzenia się kim jest mój Tajemniczy Chłopak.
Rhonda wydawała się być zaskoczona, że przyjęłam to bez dalszego sprzeczania się, a możliwe tego właśnie chciała.
- Coś jeszcze? – Dociekałam, a ona pokręciła głową, ciągle zbita z tropu.
Nie pożegnałam się, po prostu wyszłam z pokoju i poszłam po wózek żeby sprzątnąć to 107. Miałam nadzieję, że nie jest to jakaś katastrofa nuklearna czy coś w tym stylu.
***
Kiedy dzień dobiegł nareszcie końca, poszłam do pokoju gotowa żeby zasnąć. Nawet nie przejmowałam się obiadem, byłam kompletnie padnięta i unikałam przyjaciół. Plus, pokój 107 był właśnie nuklearną tragedią i spędziłam godzinę tam sprzątając. Kobieta zatruła się jedzeniem i zwymiotowała wszystko co miała na obiad. Nie było wesoło i o mało sama nie zachorowałam.
Nie mogłam się doczekać wygaśnięcia umowy.
Jakby nie było, gdy weszłam do pokoju przekłam wszystkich znanych bogów. Była tam nie tylko Liv, ale też Charlie. I byłam ja, mająca nadzieję, że mogłam ich unikać. Powinnam była znać ich lepiej.
- Czy wiedziałaś, że twój książę też ciebie szuka? – Powiedział Charlie, przeglądając strony magazynu. On nawet nie czytał, tylko udawał. Znałam go.
- Nie i nie chcę wiedzieć. – Odparłam zamykając drzwi za sobą.
- Coż, szuka. Podobno ma twoją maskę. Słyszałem go, jak pytał czy ktoś jej nie zgubił. – Rzekł Charlie ignorując moją wcześniejszą postawę. Mój żołądek się skręcił, na wiadomość, co robił Tajemniczy Chłopak. – Widziałem go również z jego dziewczyną. Nie wiem, czy wrócili do siebie, ale nie wygląda, że sprawy pomiędzy nimi nie są w porządku, również.
Ale rozmawiają, próbują, powiedziałam w myślach.
- Słyszałem także jak rozmawiał z jego kumplami o tobie i jak bardzo chcę cię znaleźć. – Dodał Charlie i tym razem serce urosło mi w piersi.
- A ja słyszałam rozmowę jego dziewczyny. – Zaoponowała Liv – Narzekając, że wcześniej było ciężko, ale teraz jest tak, jakby jej nie widział. Mieli kłopoty w raju od dłuższego czasu.
Odwróciłam wzrok. Nie potrzebuję tego wiedzieć, nie chcę tego wiedzieć.
- Czy już wiesz o kim rozmawiamy? – Spytał Charlie i tym razem odłożył magazyn na bok i wstał, po czym do mnie podszedł.
- Nie. – Powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- Sięgnęłaś po najwyższą stawkę. On jest prawdopodobnie jedną z największych gwiazd w tym momencie. – Odparł, a mi zrobiło się nie dobrze, bardzo niedobrze. – Twój książę z bajki to Niall Horan.
*Drarry, czyli Harry Potter i Draco Malfoy (przyp. tł.)
____________
Hej wszystkim! No to już wiemy kim jest Książe z Bajki!
Pewnie was to mało zaskoczyło, ale cóż, przynajmniej teraz wiecie na 100%.
Tak myślałam że to Niall! Hehe
OdpowiedzUsuńBoże, niech Ella się wybierze do niego i powie że jest tą dziewczyną. Mam nadzieję że nikt jej nie wyprzedzi :D
OMG OMG OMG!!!
OdpowiedzUsuńJestem nową czytelniczką i powiem szczerze, że to cudowne tłumaczenie ^^ Mam nadzieję, że next niedługo :*
Wow! Dzisiaj zaczęłam czytać i jestem w niebo wzięta!!
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział :D Nie mogę się doczekać następnego. Tłumacz szybko :)))
OdpowiedzUsuńTo jedno z najlepszych ff, które kiedykolwiek czytałam! Dlatego pewnie siedzę teraz o 4 nad ranem i czytam, haha. Dopiero co odkryłam tego bloga, ale.już się w nim zakochałam. Świetny rozdział, po prostu njzuhsybwhuckhhsg, nic dodać, nic ująć :D SHIPPUJE NIELLA! Haha, jestem kiepska w wymyślaniu parringów :/ A Drarry'ego nie lubię, wolę Dramione lub Romione ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział :)
+ Mogłabym być informowana o nowych rozdziałach na twitterze? Z góry dziękuję x x
@Potterhead5evr