22.01.2014

12. Looking for Prince Charming

Prawie skończyłam piętro, a tylko jeden pokój mi został. Szłam w jego stronę, gdy zobaczyłam jak drzwi się otwierają, więc się zatrzymałam. Miałam wystarczająco interakcji z celebrytami na cały tydzień, więc nie potrzebowałam wpadnięcia na kolejną. Rozpoznałam Niall’a  wolno wychodzącego z pokoju, z oczami utkwionymi w podłodze. Wyglądał na zmęczonego i trochę zdołowanego, ale nie zauważył, że tu jestem, plus tak jakby chowałam się za moim wózkiem więc normalne, że mnie nie widział. Kiedy wsiadł do windy, a drzwi się zamknęły, stanęłam prosto i wypuściłam powietrze z płuc. Nawet nie zwróciłam uwagi, że je wstrzymywałam.
Westchnęłam z ulgą i weszłam do jego pokoju, bo to był ten jeden, który został. Nadal byłam powolna i próbowałam się spieszyć, bo lunch się zbliżał, co oznaczała małą przerwę, co znaczyło, że mogę się zatrzymać i znów oddychać.
W jego pokoju był bałagan, co mnie nie zaskoczyło. Wszystkie jego ubrania były na podłodze; czarny frak i maska, ale czegoś brakowało: damskich ubrań. Niall ma dziewczynę, ale jej sukni nigdzie nie było. Zmarszczyłam brwi i rozejrzałam się uważniej po pokoju i zauważyłam na nie było tam nic damskiego. Naprawdę nie wiedziałam po co to robiłam, ale podeszłam do garderoby z ciężkim oddech. Były tam ubrania chłopaka, gdzie poprzednio były też dziewczyny.
Co to oznacza? Gdzie jest blondynka? Jak jej było na imię? Zoe, chyba.
Zamrugałam zaskoczona, bo mnie to w ogóle nie obchodzi, to nie jest mój interes – pomimo, że Kimmy i Jenny z przyjemnością by to usłyszały – i nie mam prawa wtykać nos w jego własności. Może musiała wyjechać przez jakąś nagłą sprawę albo po prostu zdecydowała poprosić o pokój tylko dla siebie. Nie wiem i mnie to nie obchodzi.
Tak, nie obchodzi.
Więc zamknęłam drzwi do garderoby i wróciłam do sprzątania pokoju, zaścieliłam łóżko, podniosłam i poskładałam ubrania, wszystko umywałam i wyczyściłam. Potem poszłam do łazienki i gdy skończyłam, byłam tak zmęczona, że mogłam się tam położyć, na łazienkowej podłodze dopóki ktoś by mnie nie znalazł i pomyślał, że nie żyję. Mogłabym się obudzić w trumnie.
Skierowałam się do windy, żebym mogłam pójść coś zjeść i zobaczyć się z Charlie i Liv, ale na mojej drodze zobaczyłam otwierające się drzwi i blondynkę wychodzącą z pokoju. Po kilku sekundach rozpoznałam ją, była to dziewczyna Nialla.
Oh, więc wciąż tu jest, tylko mieszka w pokoju obok. Nie bardzo wiem dlaczego, i próbowałam o tym nie myśleć. Powiedziałam sobie, że to nie mój interes i muszę pracować i nakarmić żołądek. Kiedy drzwi się otworzyły weszłam do windy, a ona za mną pospieszyła, więc przytrzymałam dla niej drzwi. Obydwie zjeżdżałyśmy na dół, ale nie odzywałyśmy się, nawet nie była świadoma mojej obecności dopóki drzwi się znów nie otworzyły na hol, a ona uśmiechnęła się do nie na do widzenia. Byłam pod wrażeniem, bo był to miły uśmiech, słodki, chociaż zmęczony, bardzo zmęczony.
Ciągle byłam w szoku, a gdy drzwi się zamknęły wzruszyłam ramionami żeby strząsnąć to uczucie. Wciąż miałam masę roboty.

***

- Więc – Powiedział Charlie przeciągając samogłoskę, gdy siedzieliśmy i jedliśmy nasz lunch na zewnątrz. Uroczy dzień, słonecznie i ciepło i nie mogłam go zmarnować. Plus, potrzebuję witaminy D jeśli ciągle mam przed sobą pół dnia pracy. – Znalazłaś już tożsamość twojego księcia z bajki?
Zakrztusiłam się swoim jedzeniem i przysięgam, miałam całe życie przed oczami.
Charlie właściwie się śmiał z mojej reakcji, ale tego się nie spodziewałam, nie tylko tego, że nazwał tajemniczego gościa „księciem”, co było odpychające, ale też tego, że myślał, że go znalazłam.
- Jesteś nienormalny. – Skonstatowałam. Nie, jako obrazę, ale jako fakt. – Serio, musisz skończyć z tym co stało się ostatniej nocy.
- No proszę cię! – Nalegał Charlie, zderzając się z moim ramieniem. – Normlanie nie całujesz nieznajomych, więc, kiedy to robisz, to musi coś znaczyć. Znam cię, Ella.
Odwróciłam od niego wzrok. Nie musiał mi tego mówić, bo to wiedziałam. Nigdy czegoś takiego nie zrobiłam. Oczywiście, nie jestem świętoszką i nie jestem nigdy-nie-całowaną-wcześniej dziewczyną, ale nie jestem też szmatą. Naprawdę nie wiem co podkusiło, żeby go wczoraj pocałować. Może to przez sposób w jaki na mnie patrzył, albo dlatego, że wypiłam przed tym kilka kieliszków szampana. Nie wiem; wiem tylko, że jakikolwiek był ku temu powód, to pocałowałam nieznajomego… i nie był to najlepszy pocałunek mojego życia, więc nie żałuję tego. Po prostu będę ignorować fakt, że pocałowałam celebrytę, ale oczywiście, Charlie nie będzie.
- I co więcej, pocałowałaś sławnego, nieznanego gościa. Musimy dowiedzieć się kim on jest. – Dodał mój najlepszy przyjaciel, a ja jęknęłam jak prawdziwa księżniczka by jęknęła, jeśli nagle zamieniłaby się w ogra; jak Fiona.
- Proszę, nie mów tego głośno. Mam ochotę wymiotować, jak to słyszę. – Odparłam i to spowodowało, że dostałam klapsa w kark od Liv.
- Nie mów takich rzeczy , Ella! – Dała mi surową reprymendę, a ja westchnęłam. – Ta obojętna śpiewka na nas nie działa, zrozumiano?
Zaklęłam pod nosem. Zawsze grałam tą obojętną, to sposób w jaki przetrwałam przez te wszystkie lata. Udawałam, że mi nie zależy, sposób w jaki Rhonda mnie traktowała albo to, że nie mam już rodziny albo fakt, że praktycznie jestem niewolnicą dla chytrej kobiety. Udawałam, że to nie boli, pomimo, że tak było i Charlie i Liv znają mnie dobrze, wiedzą, kiedy udaję, że mnie coś obchodzi, a kiedy nie. Kiedy ma to na mnie wpływ i kiedy nie ma.
- Czemu nie chce wiedzieć kim był ten chłopak? – Zapytała, a ja westchnęłam.
Charlie i Liv poznali się dopiero tego lata, kiedy on tutaj przyjechał do pracy. Zawsze miałam ich obydwoje w swoim życiu, ale oddzielnie. Teraz są drużyną przeciwko mnie żebym musiała rozmawiać o rzeczach, o których nie lubię głośno mówić, bo nie dokładnie wiem jak mam ułożyć swoje myśli.
Czasami czuję się naprawdę szczęśliwa, że zostali przyjaciółmi, a innego dnia, jak dzisiaj, nie pałam takim szczęściem. Czuję się zapędzona w kozi róg.
- Bo to nie ma znaczenia. Jest gwiazdą, gościem tutaj, a jestem dziewczyną od toalet. Nie chce mieć nic wspólnego z jakimś sławnym kolesiem, chce tylko żeby to lato dobiegło końca i wyjechać. To czy znam jego imię, czy nie, niczego nie zmienia. – Próbowałam im wyjaśnić, ale Liv tylko zmarszczyła brwi. Nie miała tego samego toku myślenia. – To, co się stało, nigdy się już nie wydarzy, to był po prostu moment, po prostu złapaliśmy tą oklepaną atmosferę balu… nie wiem zresztą! To się stało i z tym koniec.
- A co jeśli on ciebie szuka? – Dodał swoje trzy grosze Charlie, a moja głowa gwałtownie się obróciła w jego kierunku. Za bardzo byłam zszokowana.
- Dlaczego miałby to robić? – Dociekałam, naprawdę rozwalona na łopatki. Charlie wywrócił oczami, ale zanim dodał coś jeszcze, powiedziałam im to co o czym nie wiedzieli: - Plus, może znów się spiknął ze swoją dziewczyną. No tak, czy powiedziałam wam, że zaraz przed tym jak poszliśmy tańczyć pokłócił się ze swoją dziewczyną?
- A zerwali ze sobą? – Spytała Liv, a ja przytaknęłam lekko zdezorientowana. – Więc był singlem, gdy cię pocałował. Nie ma w tym nic złego.
- Miał dziewczynę zaraz przed tym jak się całowaliśmy! To nie jest w porządku. – Wypaliłam zszokowana jej reakcją, a kiedy wzruszyła ramionami moje usta uformowały literę O.
- Technicznie, to on nikogo nie zdradzał, więc miał wolną rękę żeby całować kogokolwiek zechciał, a tą osobą byłaś ty. – Charlie wsparł dziewczynę, a ja naprawdę nie lubię, gdy są przeciwko mnie. – No proszę cię, nie jesteś chociaż troszeczkę ciekawa? Nawet troszeńkę?
- Nie. – Skłamałam. Oczywiście część mnie chciała wiedzieć kogo całowałam, ale wtedy mam tą wrażliwą stronę, która mi mówi, że tego nie potrzebuję. Jest lepiej, gdy tego nie wiem.
Obydwoje moi przyjaciele potrząsnęli głowami, a ja wywróciłam oczami zanim wzięłam kolejny kęs mojego lanchu. Nawet jeśli czułam, że wczoraj była między nami jakaś iskra, nawet jeśli to było coś w rodzaju magii, gdy tańczyliśmy pod kulą dyskotekową… to się skończyło w momencie, gdy wybiegłam wprost do rzeczywistości. Tak bardzo jak próbuję nie dowiedzieć się kim on jest, tak założę się, że on mnie też nie szuka.
- Wiesz, mógłbym się dowiedzieć. – Odparł bezceremonialnie Charlie i już drugi raz tego dnia zakrztusiłam się lunchem. To nie jest zdrowe, mogę nawet umrzeć!
- Dlaczego miałbyś to zrobić?! – Warknęłam na niego mając oczy szeroko otwarte w niedowierzaniu.
- Bo chce wiedzieć, oczywiście. I ponieważ wiem, że ty chcesz wiedzieć, ale jesteś zbyt uparta żeby to przyjąć. Robię ci tylko przysługę Ella.
- Ty mnie tylko przyprawiasz o ból głowy! – Krzyknęłam, a on się zaczął śmiać. Charlie się śmiał!
- Nie bądź taka dramatyczna. To nie tak, że wynajmę prywatnego detektywa czy coś; po prostu będę zwracał uwagę na rozmowy wokół. Ludzie rozmawiają nad basenem i kiedy coś usłyszę o Kopciuszku z balu, będę wiedzieć, że to twój książę.
- Powiedz to jeszcze raz, a cię uduszę. – Pogroziłam, ale on tylko uniósł kącik ust.
- Znajdę go dla ciebie i nakarmię swoją ciekawość. To sytuacja z korzyściami dla nas obojga, Ella. Po prostu to zaakceptuj. – Przedrzeźnił mnie uderzając ponownie swoim ramieniem o moje.
Odmówiłam wzięcia udziału w jego grze i skupiłam się wyłącznie na moim lunchu i ignorowałam jego i Liv przez resztę mojej przerwy.
Musieliśmy wrócić do swoich prac i pomimo, że czułam się nieco lepiej po tym jak coś zjadłam i trochę posiedziałam, nadal byłam zmęczona. Ale przynajmniej nie muszę czyścić dzisiaj toalet, ale za to muszę wyczyścić prysznice na siłowni i pomóc w spa przy ręcznikach, szlafrokach i innych rzeczach.
Ten dzień trwał bez końca. Po prostu chciałam iść do łóżka i zapomnieć o wszystkim. Chciałam powiedzieć ‘cześć’ Morfeuszowi i poprosić go o zaopiekowanie się mną przez noc. Jedna rzecz pozytywna to, to, że nie wpadłam na bliźniaczki albo Rhonde przez resztę dnia, ale w porze obiadu uświadomiłam sobie, że Charlie nie żartował z tym znalezieniem, kto jest moim tajemniczym chłopakiem.
- Miałem wszystko na uwadze, ale nikt nic nie wspomniał o szukaniu tajemniczej dziewczyny. – Zakomunikował nam Charlie szepcząc, jakby to była tajna misja.
- To dlatego, że on mnie nie szuka. – Powiedziałam mu szeptem, przedrzeźniając go.
- Oj cicho. – Odrzekł machając lekceważąco dłonią. – Znajdę go i wtedy ci powiem „a nie mówiłem”, i zatańczę taniec zwycięstwa.
Liv śmiała się słysząc naszą wymianę zdań. Tak zawsze jest z Charliem, zawsze się przekomarzamy, jak rodzeństwo.
- Będę też zwracać uwagę na to w spa. Może usłyszę ex-dziewczynę rozmawiającą o tym i poskładamy wszystko w jedno. – Zasugerowała Liv, a ja wgapiałam się na nią zdradzona.
- To świetnie. Jesteś sprytna, Liv. – Skomplementował ją Charlie, a ja jęknęłam. To nie fair, że oni byli przeciwko mnie. – Jestem pewien, że do jutra będziemy znać imię twojego księcia, Ella.
- I to nie zrobi żadnej różnicy. – Odparowałam, ignorując ich. Nawet jeśli się dowiedzą, to nie będzie oznaczać, że ich posłucham. Przyjdzie moment, że zrozumieją, że naprawdę nie chce tego wiedzieć.
- Zobaczymy Ella, zobaczymy. – Odparł złowrogo przyjaciel, a ja uniosłam brew, na co on tylko uśmiechnął się łobuzersko, jakby wiedział coś jeszcze. Wywróciłam oczami, bo był w błędzie. Nic się nie zmieni.

_________________
No cześć. Poprzedni nie zrobił furory i ten też w sumie to trochę pitu pitu, ale mam nadzieję, że się nie obraziliście za przerwę, która była przed 11. 
Przez problemy z internetem dodałabym go dużo wcześniej, ale pogoda popsuła moje plany. -.- 



2 komentarze:

  1. Po pierwsze - JEZU, PRZEPRASZAM ZA MOJĄ NIEOBECNOŚĆ TUTAJ. Naprawdę, z całego serducha. Po prostu ostatnio mam jakiś zakręcony czas i prywatnie, i naukowo, i fanfictionowo i już niczego nie ogarniam, wybacz.
    No, w sumie w tym rozdziale to nie podziało się za wiele, jeśli mam być szczera. To chyba taki stan zawieszenia pomiędzy balem a jakąś wielką burzą. Pierwszy znak - dziewczyna wyprowadziła się od Nialla. Niby nadal tam jest, ale jednak... Widać, że ten pocałunek miał bardziej daleko idące konsekwencje, niż mogłoby się wydawać. I Ella, nie uciekaj tak! Niall jest tak słodki, że gdybym tylko mogła, to bym go złapała i wyprzytulała na śmierć, mówię Wam <3
    Gorliwość jej przyjaciół odrobinę mnie przeraża. Obawiam się, że mogą pojawić się kłopoty, gdy wmiesza się w to większa liczba osób, wiem wręcz z doświadczenia... Dlatego Niall, zacznij w końcu szukać, bo ja tutaj korzenie zapuszczę!
    Kocham Cię i w ogóle, a teraz lecę na SS, W KOŃCU (uduszę Cię, ale dopiero jak przeczytam rozdział, za tę straszną przerwę!) <3

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń

Ocena jest bardzo ważna, daję większą motywacje, a konstruktywna krytyka pozwala na poprawienie błędów. Nie gryzę, śmiało piszcie co chcecie.
@obliniall