Włożyłam tenisówki, złapałam mopa z wiaderkiem i zaczęłam sprzątać, udając, że robiłam to przez cały ten czas. Ledwo łapałam oddech, gdy drzwi się szeroko otworzyły, a Rhonda wparowała do środka. Jej suknia falowała z każdym ruchem, który był olśniewający i zajebiście mnie to przerażało. Nie mogłam tego powstrzymać. Wyglądała jak królowa, która przyłapała jedną, ze swoich służących robiących coś niedozwolonego i teraz będzie prosić o jej głowę. W tym wypadku, moją.
Ja pierdziele, jestem martwa.
Zamarłam w miejscu i ona też się zatrzymała oglądając mnie uważnie, próbując znaleźć coś innego. Dostawałam paranoi, bo może o czymś zapomniałam, może zauważyła, że byłam na balu. Może nie do końca zmyłam makijaż, może zapomniałam o biżuterii. Byłam bliska hiperwentylacji, chociaż wiedziałam, że wszystko wykonałam odpowiednio. Planowaliśmy to dokładnie, zostawiliśmy rzeczy, które potrzebowałam, w strategicznych punktach, więc miałam je złapać w trakcie biegu i tak zrobiłam. Zapomniałam tylko o masce, ale zgubiłam ją daleko stąd i Rhonda jej nie znalazła... jeszcze. Cholera! Jak mogłam zapomnieć o masce?!
- Tutaj jesteś. - Powiedziałam Rhonda, a ja wróciłam do rzeczywistości. - Z tym, że nie wykonujesz dobrze swojej pracy. Podłoga nie jest jak lustro.
Westchnęłam głęboko, gdy to powiedziała, po czym przytaknęłam.
- Przepraszam, zostałam rozproszona przez muzykę. - Odparłam najpokorniej jak umiałam, unikając jej wzroku żeby zobaczyła moją podległość. Nie będę teraz pyskować.
- To nie jest twoja robota. Lepiej umyj te podłogi, a potem idź do innej kuchni pomóc przy cateringu.
- Ale to ich praca. Prosiłaś mnie tylko o to, żebym posprzątała tą kuchnię. - Zaprotestowałam i ugryzłam się w język, gdy ona uniosła brwi. Kompleks jest teraz bardzo duży, więc ma dwie kuchnie, w ten sposób jedzenie jest zawsze gotowe dla wszystkich gości i jest zawsze najlepszej jakości. Dzisiaj używali tylko jednej, bo Rhonda zatrudniła catering.
- Czy ty mi narzekasz, Arabella? - Dociekała Rhonda, unosząc jedną dłoń żeby dotknąć jej ust w sztucznym geście szoku. - Zrobisz to, co ci karzę.
Zamknęłam oczy i ugryzłam się w język żeby nie powiedzieć jej gdzie może wsadzić sobie jej rozkazy. Nie chciałam, żeby podeszła bliżej, bo obawiałam się, że mogłaby wyczuć perfumy i zrozumieć co robiłam.
- Tak proszę pani. - Poddałam się, bardzo jej nienawidząc.
- Teraz mi się podoba. Dokończ tutaj i pójdź do drugiej kuchni. Bal się prawie kończy, więc musisz później posprzątać salę. A jutro rano wrócisz do swoich standardowych zajęć.
Zamrugałam szybko, oszołomiona jej instrukcjami. Nie pójdę w ogóle spać, jeśli wymaga ode mnie sprzątania całej sali balowej i potem sprzątania toalet. Co jest nie tak z tą kobietą? To jest jakiś rodzaj znęcania się.
Uśmiechnęła się dokładnie wiedząc, o co mnie prosi i cieszyła się moim nieszczęściem.
- Jesteś teraz prawnie dorosłą i możesz wyjechać, ale masz kontrakt, Arabella. Może nie jestem już twoim prawnym opiekunem, ale jestem twoją szefową i będę się upewniać, że tego lata wykonujesz twoją robotę.
Wiedziała, że były moje urodziny; ten cały bal zaczął się przeze mnie. Wiedziała to... ta suka.
- Wszystkiego najlepszego... czekaj, minęła dwunasta. Zapomnij. - Dodała, a ja zacisnęłam pięść na kiju od mopa powstrzymując się. Powtarzałam w myślach jak mantrę, że nie mogę zabić swojego szefa, nie mogę iść do więzienia.
Rhonda uśmiechnęła się i odwróciła na pięcie wychodząc z taką samą pompą, z jaką tu weszła. Poczekałam kilka minut, upewniając się, że wróciła na salę i wypuściłam to z siebie. Zaczęłam krzyczeć najgłośniej jak umiałam, uwalniając całą frustrację, która paliła każdą moją kość. Odrzuciłam mopa daleko i czułam, że chcę zniszczyć całą kuchnię. Tak bardzo ją nienawidziłam, tak bardzo, że nawet nie potrafię tego wyjaśnić!
Moje nogi odmówiły posłuszeństwa i upadłam na kolana, czując łzy frustracji, które wzbierały się w oczach, ale potem usłyszałam czyjś bieg i w momencie, gdy wstawałam zobaczyłam Liv i Charliego zmierzających w moim kierunku, więc się rozluźniłam. Praktycznie się rozpuściłam, byłam za bardzo zmęczona żeby próbować.
Robiłam to od tak dawna, tak wiele lat radzenia sobie z gównem Rhondy i jestem zmęczona, bardzo zmęczona. Ale miała racje, jest moim szefem, a ja podpisałam umowę. Cóż, ona zmusiła mnie żeby ją podpisała na początku tego lata i teraz muszę się dostosować.
Charlie podbiegł i zatrzymał się obok mnie, jego ramiona ciasno zacisnęły się na moim ciele przyciągając mnie bliżej. Pozwoliłam mu siebie przytulić, byłam zbyt zmęczona, więc oparłam się na nim. Pocierał moje plecy, a potem Liv podeszła do nas, głaszcząc moje włosy żeby mnie trochę podnieść na duchu.
- Tak mi przykro, Ella. - Powiedział Charlie, a ja westchnęłam ciężko.
- To nie twoja wina. - Odparłam. Zebrałam się w sobie i odsunęłam się. - To wszystko wina tej szmaty. Ale jeszcze tylko trochę i będę od niej wolna.
- Wyjedź stąd, Ella, po prostu wyjedź. Nic nie jest tego warte. Jestem pewna, że znajdziesz pracę żeby oszczędzać na studia, możesz nawet opuścić kraj, gdzie wyższa edukacja jest za darmo! - Rzekła gorączkowo Liv, ale ja potrząsnęłam głową.
- Mam umowę, nie mogę tak po prostu wyjechać.
- Więc zrezygnuj! - Nalegała, a ja znów pokręciłam głową.
- Robię to już od dawna, nie mogę teraz zrezygnować. Oznaczałoby to, że robiłam to wszystko na nic. Nie mogę, Liv. Zakończę to i potem jej już więcej nie zobaczę. - Wyglądała jakby chciała się jeszcze sprzeczać, ale ja stanęłam na nogi i wzięłam głęboki oddech. - Zrobię to.
- A ja będę tutaj z tobą. - Dodał Charlie, a ja się uśmiechnęłam, bo to oznaczało więcej niż mogłam wyrazić. - Nawet pomogę ci przy twoich obowiązkach. - Mrugnął do mnie, a ja zachichotałam.
- Ja też ci pomogę. Jeśli ty nie idziesz dzisiaj spać, to my też. - Zawtórowała Liv i chciało mi się znów płakać za to, że ich mam. Oni byli jedyną, dobrą rzeczą w moim życiu.
- I pomożemy ci znaleźć twojego Księcia z Bajki. - Odparł Charlie z kolejnym mrugnięciem, a moje oczy otworzyły szeroko w szoku. - No co? Myślisz, że nie widzieliśmy jak obcałowujesz się z tym kolesiem?
Przełknęłam ślinę i miałam ochotę znów uciec. Kompletnie zapomniałam o Tajemniczym Chłopaku i o naszym pocałunku, ale teraz Charlie znów to przywołał i kiedy spojrzałam na Olivię po pomoc, ona też się uśmiechała.
Oh nie.
- Wiesz, kto to jest? - Zapytała z widocznym dreszczykiem na fakt, że całowałam się z chłopakiem w trakcie balu.
- N-nie wiem. - Odpowiedziałam trzęsącym się głosem. Poczułam się zepchnięta w kozi róg. - Naprawdę nie wiem co mnie do tego skłoniło.
- Ja ci powiem. - Przedrzeźniał mnie Charlie, zakręcając rękę na mojej i poruszył przed nami swoją ręką od prawej do lewej strony, jakby miał pokazać horyzont. - To była miłość pod pierwszego wejrzenia, miłość, którą możesz spotkać tylko w bajkach.
Nie odpowiedziałam na jego słowa, tylko uderzyłam go mocno, najmocniej jak umiałam i wiedziałam, że go zabolało, co spowodowało, że uśmiechnęłam się łobuzersko. Zasłużył na to.
- Jest celebrytą, wiesz o tym, prawda? - Powiedziała Liv, a ja westchnęłam.
- Ta, wiem. Dlatego uciekłam. Nie mogę uwierzyć, że pocałowałam gwiazdę. Fuj! - Odparłam wywołując tym samym śmiech moich przyjaciół.
- No weź! Podobało ci się! - Zaczepiła mnie Liv uderzając swoimi biodrami o moje. - Dobrze całował?
Nic nie powiedziałam, ale czułam jak moje policzki zaczynają mnie palić, na wspomnienie pocałunku i tego jak się czułam w jego ramionach. Czy dobrze całował? No oczywiście, że tak.
- O mój Boże, ona się rumieni! - Wyśmiewał się Charlie. - Widziałaś Elle rumieniącą się tak wcześniej? - Zaadresował to do Liv i zobaczyłam jak ona potrząsa głową w szoku.
- Oh, przestańcie idioci! - Uciszyłam ich odpychając ich od siebie. Potrzebuję powietrza. - To był jeden pocałunek. Moment słabości, nie wiem. Było, minęło. Nie wiem kto to jest, on nie wie kim jestem ja. Koniec historii, gówniana bajka tutaj się kończy.
- No, Ella, nie bądź takim mordercą zabawy. - Narzekała Liv, a ja zgromiłam ją wzrokiem, co tylko spowodowało, że się zaśmiała.
- Już przestańcie z tym nonsensem. To koniec i nawet nie chcę wiedzieć kim on był. Jest gwiazdą i nie chcę mieć z nim nic do czynienia, więc proszę, zostawcie ten temat.
Patrzyłam się na nich z dezaprobatą, więc w końcu się poddali, mimo, że widziałam w ich oczach, że to nie jest dla nich koniec. Westchnęłam. Moi przyjaciele są niesamowici, ale są też niemożliwi i doprowadzają mnie ciągle do szaleństwa.
- Więc teraz muszę skończyć z tą podłogą, potem z drugą kuchnią, później sala balowa, więc jak widzicie mam masę roboty i muszę zacząć teraz. Zmarnowałam już wystarczająco dużo czasu.
Przytaknęli, a ich uśmiechy zniknęły, gdy przypomnieli sobie co muszę zrobić.
- Liv, suknia jest tam. Dziękuję ci bardzo i przepraszam, że jest teraz pognieciona. - Powiedziałam jej ze smutnym uśmiechem, a ona potrząsnęła głową.
- Nie martw się, jestem szczęśliwa, że ją miałaś, chociaż na chwilę.
- Byłaś z nich najjaśniejsza. - Skomplementował mnie Charlie, a ja się do niego uśmiechnęłam najsłodziej jak umiałam. - Ty i Liv, oczywiście. - Dodał, gdy zauważył jak gapi się na niego Olivia.
Zaśmiałam się przytulając każdego z obojga.
- Teraz, więc pójdę zatroszczyć się sukienką żeby się nie zniszczyła i potem ci pomogę. Wybaczcie. - Powiedziała Liv podchodząc do szafki, którą jej wcześniej pokazała i wyciągnęła z niej suknie.
Charlie wyszedł z nią żeby zdjąć garnitur i założyć uniform. Zaczęłam czyścić podłogę, próbując nie myśleć o Rhondzie i buzującej we mnie nienawiści do niej. Próbując nie myśleć o Tajemniczym Chłopaku i o naszym pocałunku, i co najważniejsze, próbując nie myśleć o tym, że dzisiaj nie pójdę spać.
Ale potem przypomniałam sobie, że upuściłam za sobą maskę, więc odłożyłam mopa ponownie i pobiegłam w kierunku, z którego przybiegłam z mocno bijącym sercem. Błagam, żeby Rhonda jej nie znalazła. Błagam, błagam, błagam!
Ciągle biegłam, ale kiedy prawie dotarłam tam, gdzie ją zgubiłam, zobaczyłam kogoś. Panikowałam przez całą sekundę, zanim uświadomiłam sobie, że tam stoi mężczyzna. Mężczyzna w masce i czarnym garniturze z włosami zaczesanymi do tyłu. Byłam daleko od miejsca, gdzie on stał, ale rozpoznałam go, moje serce go rozpoznało, bo znów zrobiło ten niesamowity fikołek w klatce piersiowej. Ale nie tylko dlatego, że on tam było, ale też dlatego, że trzymał moją maskę w dłoniach i wpatrywał się w nią z koncentracją, jakby próbował przywołać dziewczynę zza maski w jego myślach.
Cóż... prawie tam byłam.
Westchnęłam w rozluźnieniu, kryjąc się za ścianą żeby go szpiegować. Zgubiłam maskę, on teraz ją ma i nie sadzę żeby wyrządziło to jakieś szkody. Przynajmniej to nie Rhonda ją znalazła, a to byłaby wtedy tragedia.
Wzięłam kolejny oddech i odwróciłam się, zostawiając Tajemniczego Chłopaka z moją maską w jego rękach. Nigdy się nie dowie, kto nosił ją tej nocy i ja się nigdy nie dowiem, kim on naprawdę jest. Tak jest lepiej. To powinno się stać na pierwszym miejscu. Tutaj to się kończy.
____________________________
Witam Moi Drodzy.
Ho ho ho! Świątecznie, mroźnie i późno. Ale cóż, rozdział jest. x
Ma nadzieję, że się podobało. ;)
@iNashton5s
Kurcze, a tak chciałam żeby ona do niego podeszła i zabrała mu tą maskę! to Niall prawda? xD
OdpowiedzUsuńWszystko rozwiąże sie w swoim czasie. Moze to Louis byc na przykład :p
UsuńNareszcie jest !!! :D Super rozdział ! Ja też myślałam, że do niego podejdzie i zabierze tą maskę. xd Albo mi się wydaje albo ten rozdział jest jakiś krótszy ale to nic bo jest świetny , przecudowny. :D A z tej Rhondy to suka no. Nienawidzę jej. Niech przydarzy jej się coś złego. Albo niech chociaż wpadnie do jakiegoś basenu albo niech koń na nią narobi xD Ale mam fazę haha. Bardzo się cieszę, że jest kolejny rozdział !! :D :) A następny kiedy ? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Misiaku, Kasia <33
Postaram sie przetłumaczyć do wtorku :)
UsuńSwietne opowiadanie :) mg mnoe infirmowac o kolejnych rozdzialach? @1Dakalife_x
OdpowiedzUsuńNienawidzę. Rhondy.
OdpowiedzUsuńBoże. Jak. Ja. Nienawidzę. Tej. Perfidnej. Suki!
Kiedy czytałam całą tę scenę z nią w roli głównej, chciało mi sie płakać i bić jednocześnie. Przysięgam. Wiem, że realia opowiadania są takie, a nie inne, ale na miejscu Arabelli najprawdopodobniej posłuchałabym Liv i Charliego, wypowiedziała kontrakt, a potem zmieniła nazwisko i wyjechała daleko poza jej zasięg. Co za babsko... Nie wiem, jak można być tak podłym, ugh.
Ale zazdroszczę jej przyjaciół, są naprawdę świetni :) Rozdział był mocno naładowany emocjami, zwłaszcza końcówka, na której, moje gardło się zacisnęło, a serce zrobiło fikołka. Wiem, że to dopiero początek tej historii i liczę, że Niall będzie cholernie zdeterminowany xx
Super, super, super, super i jeszcze raz super !!! :)) Chcę kolejny rozdział !! :D
OdpowiedzUsuńJezu ale jestem wkurwiona na Rhondy! Ja pierdole jak można być aż tak pojebanym, sukowatym, wrednym i wszystko razem w jednym! No kurwa. Ja bym spierdalała gdzie pieprz rośnie po tym wszystkim. Jezu tyle emocji jest w tym rozdziale, że aż mnie rzuca! Naprawdę świetny rozdział! Dobrze, że chociaż przyjaciół ma normalnych ;) Liczę, że Niall coś tutaj zadziała :D
OdpowiedzUsuńPrzeprasza cię za to opóźnienie, ale kompletnie wyleciało mi z głowy, że miałam tu rozdział do przeczytania. Postaram się następnym razem wpaść szybciej ;)
Całuski! ;**
Ojaaaa ale fajny rozdział !! A kiedy pojawi się kolejny ? :D
OdpowiedzUsuńChcę już kolejny *o* Niech Niall się dowie że to ona i niech jakoś zareaguje z Rhondą, ale pewnie ona jej nie da pieniędzy na studia. Ughhh co za wredny babsztyl !! xd
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdział ? :)
OdpowiedzUsuńHejka ! Kiedy dodasz kolejny rozdział ? Miał być chyba we wtorek zeszłego tygodnia ;( Coś się stało ? Proszę Cię odpowiedz mi bo zaczynam się martwić! :)
OdpowiedzUsuńKasia ;)
Przepraszam ze tyle nie dodałam ale obiecuje ze dzisiaj przetłumaczę. Nie moge sie porządnie do tego zabrać bo mam kilka spraw na głowie. Ale dzisiaj koło 21 bedzie :)
UsuńO jaaa to bardzo się cieszę, że nic poważnego się nie stało i mam nadzieję że już je wyjaśniłaś, zrobiłaś lub co tam miałaś a jeśli nie to powodzenia! :D
UsuńCieszę się też na nowy rozdział :D