20.11.2013

8. Summer Ball

Po jakimś czasie Liv skończyła ze mną, a ja spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Naprawdę wierzyłam, że jest jakąś wróżką chrzestną, bo nie mogłam siebie rozpoznać. A widziałam już swoje odbicie przez osiemnaście lat, więc wiem jak wyglądam.
Moje włosy mają kolor ciemnego blondu, są kręcone i sięgają połowy pleców. Nie są aż takie kręcone, ale też nie faliste, są po prostu zakręcone. Przeważnie muszę nosić kucyk do pracy, więc nic z nimi nie robię. Ale Liv wyprostowała je i uformowała w fale, co sprawia, że wyglądają jakby ciągle były w ruchu. Nawet mają połysk, czego normalnie nie ma. Nigdy nie miałam prostych włosów i nawet mi się to podoba.
Mam ciemny makijaż, ale nie można za wiele z niego zobaczyć, bo maska zakrywa więcej niż połowę mojej twarzy, ale widać moje oczy, które, przez magię make-upu wydają się bardziej zielone niż zazwyczaj. Nie wiem jak to możliwe albo jak moje rzęsy mogą być tak długie. To nie jest naturalne i musi być w tym magia.
I jakby było tego mało suknia jest absolutnie perfekcyjna. Układa się z wielką gracją i elegancją, że aż zapiera mi dech. Na plecach są sznurki, które trzymają gorset na swoim miejscu, powodując, że moja talia wygląda na szczuplejszą, jednakże mogę oddychać bez problemu. Nie ma ramiączek, jest długa i wygląda niemalże jak suknia księżniczki. Ten rodzaj sukni o której kiedyś marzyłam, gdy byłam małym dzieckiem, gdy jeszcze miałam nadzieję, że spotkam mojego księcia. Jakby nie było, przestałam śnić od długiego czasu. Liv także jakoś dodała kieszeń żebym mogła schować telefon, więc będę mogła czuć wibracje w przypadku, gdyby Rhonda zdecydowała się na zaprowdzenie mnie.
Muszę być szczerzę... Wyglądałam jak inna osoba... promienna osoba... jak księżniczka.
Zwróciłam się twarzą do Liv, która nosiła piękną i seksowną, niebieską sukienkę. Uśmiechała się w dumnie z tego co zrobiła i nie mogłam się powstrzymać żeby nie uśmiechnąć się również.
- Mówiłam ci, Ella, że będziesz nie do poznania.
- Dziękuję ci. - Odpowiedziałam i jej uśmiech się poszerzył. - W ogóle nie wyglądam jak ja.
- Przeciwnie, wyglądasz jak ty. Tak jak zawsze powinnaś wyglądać Ella.
Nic nie powiedziałam. Tato i mama, gdy byłam małą dziewczynką zawsze wołali na mnie księżniczkę naszego małego, rodzinnego królestwa; ale od kiedy pojawiła się Rhonda czuję się jedynie jak biedna, mała służąca.
Ktoś zapukał i wiedziałam, że to Charlie. Nikt inny nie wiedział, że my tu jesteśmy. Dlatego nie czekał, aż któraś z nas powie żeby wchodził. Po prostu otworzył drzwi i w momencie, gdy nas zobaczył jego szczęka zderzyła się z podłogą. Prawie dosłownie.
- Jasna cholera. - Wypalił. - Wyglądacie niesamowicie. Obydwie... Ella... wow.
Zarumieniłam się, bo nie przywykłam Charliego mówiącego mi te wszystkie miłe rzeczy. Zawsze traktował mnie jak małą dziewczynkę, prawie jak jeden z chłopaków i to trzymało naszą przyjaźń przez tak długi czas. Jest to dziwne, że ma się wkurzającego brata, który mówi, że wygląda się ładnie.
- Każdy będzie w ciebie wpatrzony. Muszę chronić was obie. - Postanowił, a Liv zaśmiała się, po czym zaczęła iść w jego kierunku.
- Nie. Chce faceta do flirtowania ze mną dzisiaj, więc proszę trzymaj się ode mnie z daleka. - Powiedziała uderzając jego ramię, a Charlie wzruszył ramionami mówiąc 'próbowałem'.
Uśmiechnęłam się idąc do niego i mój najlepszy przyjaciel zaoferował mi ramię.
- Chodźmy. - Powiedziałam, a on uśmiechnął się do mnie szeroko. - Zanim Rhonda zdecyduje się mnie dopaść.
Opuściliśmy pokój Liv i zaczęliśmy zmierzać do sali balowej, gdzie impreza trwała w najlepsze. Prawie każdy tańczył. Można było wyczuć wibracje muzyki poprzez ściany i podłogę, która odbijała się echem. Kiedy się zbliżyliśmy zaczęłam się denerwować. Boję się, że Rhonda będzie w stanie mnie rozpoznać, chociaż nie mogłam sama tego zrobić. Naprawdę nie można dojrzeć mojej twarzy i sposób w jaki układają się moje włosy wygładza moją twarz. Niesamowite jak można zmienić się dzięki innej fryzurze.
Charlie nie zatrzymywał się aż nie dotarliśmy do sali. Kojarzycie "Historia Kopciuszka" z Hillary Duff,  ona ma takie wielkie wejście? Ta, tak się tutaj nie stało. Weszłam do sali najciszej jak to było możliwe, tak jakbym była tu przez cały czas. Udawałam, że świetnie się bawię, jak każdy inny. Nikt nie odwrócił się żeby się na mnie gapić, tak jak w filmie, kiedy dziewczyna schodzi ze schodów z światłem jupitera na niej. Nie, żebym tego chciała tak w ogóle; zwróciłoby to za dużą uwagę, a ja tego nie chciałam.
Minęło kilka minut i już miałam drinka w ręce, z Liv i Charliem obok mnie przez cały ten czas. Wytężałam wzrok na każdego, kto mnie otaczał, widząc wszystkie pary. Kilka z nich po prostu tańczy, inni się obściskują, a kilka z nich nawet się kłóci. Widziałam parę nie tak daleko nas, która wyglądała młodo, ale nie potrafiłam ich rozpoznać. Obydwoje noszą maski, które zakrywają większość ich twarzy, plus nie są tak blisko siebie. Kłócili się dosyć zawzięcie i przez chwilę zaczęłam się wpatrywać, dopóki nie uświadomiłam sobie, że byłam ciekawska i to nie był mój interes, więc odwróciłam się. Wciąż jednak byłam ciekawa ich krzyków.
Gdy odwróciłam się żeby wziąć kolejny kieliszek szampana widziałam jak ta dziewczyna wściekła wybiegła. Chłopak pozostał tam, gdzie stał, na pewno zdezorientowany, ale też wkurzony, skoro nie kłopotał się żeby za nią pobiec.
Nie jestem pewna, ale z miejsca, gdzie stałam wyglądało to na naprawdę poważną kłótnie. W końcu on się odwrócił i złapał pierwszy kieliszek z przodu wypijając go do dna.
Zostałam rozproszona, gdy kilka osób się do nas zbliżyło, zaraz po tym jak Charlie zniknął sprawdzić czy Rhonde i upewnić się, że nie jest gdzieś w pobliżu lub w drodze do kuchni, gdzie powinnam być. Da mi znać jeśli będę musiała wiać, czy nie, więc nadal mam czas.
Przez chwile, ktoś nam poświęcił uwagę i pytali o nasze imiona. Niektórzy z nich byli celebrytami, więc zrezygnowałam z powiedzenia im tego. Nikt nie mógł się dowiedzieć, że pojawiłam się na balu. W momencie, gdy Liv odeszła tańczyć z aktorem, którego ja nie rozpoznałam, bo nie poświęcałam mu uwagi, próbowałam pozbyć się gościa, który był przede mną.
Zajęło to trochę czasu, ale udało mi się i zdecydowałam nagrodzić siebie kolejnym kieliszkiem szampana. Spojrzałam w kierunku pary, ale nie było tam już tego chłopaka, więc wzruszyłam ramionami. Prawdopodobnie również wyszedł, nikt nie potrafiłby zostać po takiej kłótni.
Włóczyłam się po sali, po prostu ciesząc się pobytem w tym miejscu. To całe świętowanie zaczęło się przeze mnie, ci ludzie o tym nie wiedzieli, ale byli tu dlatego, że mój tato zadecydował urządzać bal każdego roku żeby uczcić moje urodziny, tak jak w bajkach. Wciąż kroczyłam wokół z uśmiechem na ustach, gdy zobaczyłam samotnego chłopaka. Zajęło mi chwile żeby go rozpoznać, że to ten sam z kłótni. Nosił tylko czarny garnitur, z czarnym krawatem i białą maską, męska i wyrafinowana, ale kryła jego twarz. Był idealnie ogolony, wyglądał młodo, a jego włosy były zaczesane do tyłu.
Pomimo, że nie widziałam jego twarzy i nie wiedziałam kim jest, mogłam wyczytać z mowy jego ciała, że nie jest szczęśliwy. Nie powiedziałabym, że był nieszczęśliwy albo załamany, ale był zły. Rozpoznawałam to spojrzenie w jego oczach, kiedy umysł jest bardzo zajęty zastanawiając się nad wieloma rzeczami w tym samym czasie, że traci się świadomość. Mój tato miewał kiedyś takie spojrzenie i wiedziałam, że jeśli tak się działo, musiałam zrobić coś żeby podnieść go na duchu i przywrócić do rzeczywistości.
Dlatego poszłam w kierunku tego chłopaka biorąc po drodze kolejną lampkę szampana. Trzymałam po jednym kieliszku w obydwóch dłoniach i zatrzymałam się dopiero przed nim. Najpierw dostrzegł moją suknie, bo jego oczy ulokowane były na jego stopach, więc kiedy podniósł wzrok i mnie dostrzegł widziałam zaskoczenie. Również mnie nie rozpoznał. Dopiero wtedy mogłam zauważyć jego niebieskie oczy przez maskę.
- Wyglądasz na zestresowanego. - Powiedziałam. Nie obchodziło mnie to, czy był celebrytą bądź nie, może był jednym z pracowników... W każdym bądź razie nie jest z nim w porządki i dzisiaj wszyscy nosili maski, dzisiaj nikt nie jest celebrytą, wszyscy jesteśmy po prostu gośćmi. - Szampan jest bąbelkowy, więc nawet jeśli nie chcesz go pić, możesz popatrzeć na bąbelki i mogą cię przez chwile rozproszyć. Wyglądasz jakbyś potrzebował wytchnienia. - Odparłam, a on zmarszczył brwi, więc wręczyłam mu jeden kieliszek.
- Dzięki. - Odpowiedział głębokim głosem. Odchrząknął zanim znów się odezwał. - Bal nie idzie zbytnio po mojej myśli. - Dodał, a ja kiwnęłam głową.
- Można tak powiedzieć. - Rzekłam i skinęłam na miejsce obok niego. Przytaknął w zgodzie i zrozumieniu o co mi chodziło. - Może powinieneś dać sobie trochę odpoczynku i pomyśleć o tym co będzie jutro. Przeważnie ludzie rano mają czystsze myśli.
Nie mówił nic przez chwile, ale potem się uśmiechnął i poczułam jak moje serce zrobiło fikołka w mojej klatce piersiowej na ten uśmiech. Taki słodki i niewinny, chociaż miał coś zawadiackiego w sobie, czego nie mogłam dokładnie opisać. Był to uroczy uśmiech.
- Chcesz usłyszeć kawał? - Powiedziałam do niego, a on spojrzał na mnie nawet bardziej zaskoczony, ale przytaknął. - Puk, puk.
- Kto tam? - Zapytał automatycznie z małym uśmiechem na jego ustach.
- Krowa. - Powiedziałam, uśmiechając się trochę zmieszanie.
- Krowa kto? - On grał dalej.
- Krowa Mo! - Krzyknęłam, szczerząc się szeroko.
Nie mówił nic przez kilka sekund, wyglądał na zaszokowanego, ale po chwili parsknął śmiechem, zaraźliwym, więc też zaczęłam chichotać.
- To musi być najgorszy żart na świecie. - Odparł, ale mnie to nie ruszyło. Wiedziałam, że suchary są najlepsze.
- Ale się śmiałeś. - Rzuciłam, a on zaśmiał się znowu. - Mam takich więcej.
- Nie wiem czy mogę więcej znieść. - Zażartował, a ja wytknęłam mu język w bardzo dziecinny sposób, jak niegrzeczne dziecko.
Pomimo tego nadal opowiadałam mu słabe kawały, a on pękał ze śmiechu, nie ważne jak głupie one były. Byłam zaskoczona, że zapamiętałam ich aż tyle i że on ciągle się śmiał. Potem on opowiadał mi żarty, ale jego były lepsze i ja się śmiałam, bo były naprawdę dobre. Spędziliśmy całkiem sporo czasu razem powodując u siebie nawzajem śmiech i po jakimś czasie zauważyłam, że przytłoczone spojrzenie w jego oczach zniknął. Wyglądał na bardziej rozluźnionego i czułam się z tym świetnie, bo pomogłam mu. On to też dostrzegł.
- Dziękuję. - Powiedział do mnie ze słodkim uśmiechem. - Naprawdę potrzebowałem takiego śmiechu.
- Przyjemność po mojej stronie. - Odparłam sama się uśmiechając. - Cieszę się, że czujesz się lepiej. Cokolwiek by się nie stało, możesz to naprawić jutro.
- Nie jestem pewien. - Rzekł patrząc w dół, a uśmiech znikł. - Zerwała ze mną. Niby wiedziałem, że to nadchodzi. Nie jestem jakoś załamany czy nawet zaskoczony. Tylko nie chciałem zakończyć tego w ten sposób, z nią tak bardzo na mnie złą. Stwierdziłem, że nie byłem najlepszym chłopakiem, no ale...
Niezbyt rozumiałam, bo nie wiedziałam jaki był tego kontekst, ale spróbuję zrozumieć. On naprawdę nie brzmiał smutno przez zerwanie, on brzmiał zrezygnowanie. Może on jej już tak bardzo nie kochał, ale nadal się o nią troszczył.
Położyłam moją dłoń na jego kolanie i próbowałam trochę go pocieszyć.
- Może porozmawiaj z nią jutro i wtedy to naprawisz. Najwyżej skończycie jako przyjaciele.
Uśmiechnął się słabo, ale później zaczął mi się przyglądać, patrzył mi prosto w oczy, po czym jego uśmiech się poszerzył.
- Może to musiało się stać. - Wyszeptał, ale nie zrozumiałam co miał dokładnie na myśli, chociaż na jego słowa moje serce przyspieszyło. Nie wiedziałam dlaczego.
Uśmiechnęłam się niezręcznie i już zdejmowałam dłoń z jego kolana, ale on zatrzymał mnie kładąc swoją na wierzchu mojej. W momencie, gdy skóra chłopaka zetknęła się z moją poczułam mrowienie przeszywające moje ramie.
- To jest bal i byłaby szkoda, gdybyśmy zostali tutaj i opowiadali sobie złe kawały. - Zaznaczył, ale ja nic nie powiedziałam. - Mogę prosić do tańca? - Zapytał, a ja zaczęłam mrugać w zaskoczeniu.
Nie wiedziałam kim jest. Prawdopodobnie był celebrytą i jestem pewna, że gdyby nie nosił maski pewnie mnie tam by nie było, ale jednak ją miał. Nie mogłam zobaczyć jego twarzy, nie widziałam kim jest. Tej nocy był to normalny chłopak proszący mnie do tańca.
Nie wiedziałam dlaczego, może to przez alkohol, może po prostu przez to, że dobrze się bawiłam i naprawdę się dzięki niemu śmiałam, może dlatego, że ma takie urocze, niebieskie oczy i nie mogłam patrzeć gdzieś indziej. Nie wiedziałam, ale się zgodziłam. Kiwnęłam głową na 'tak' i zobaczyłam jak jego uśmiech się poszerzył zanim chwycił moją dłoń nieco delikatniej, prosząc mnie żebym również wstała i szła za nim na parkiet. No i właśnie było to, co robiłam, kimkolwiek on był, szłam za nim z bijącym jak młot sercem w piersi.
_____________________
Przepraszam, że z opóźnieniem, ale nie mogłam się skupić z kilku przyczyn. W każdym bądź razie mam nadzieję, że się podobało. :)
Kocham was. xx

Na koniec jakiś przyjemny gif:


9 komentarzy:

  1. Rozdział super !!! <3
    To na pewno Niall !
    Czekam na następny rozdział ! <3
    @NataliaHampel

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny !
    Masz talent!
    W ogóle ten suchar hahaha skąd Ci się to wzięło hahaha, nie rozumiem go nadal hahaha, głupia ja hahaha xD
    Czekam na następny ! :)
    A kiedy można się go spodziewać ? :)
    Pozdrawiam Kasia <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie obiecuje, ze do niedzieli, ale mysle ze w połowie przyszłego tygodnia to napewno xx ;)

      Usuń
    2. A suchar to musiał byc sucharem, i myslalam zeby w oryginale go dodać bo jest śmieszniejszy, ale troche go podrasowalam i nadal jest głupi, ale ma większy sens niz gdybym dodała dosłowne tłumaczenie :)

      Usuń
    3. Ale suchary i tak są najlepsze!! :D
      Kasia :)

      Usuń
  3. ha! Dzisiaj jestem szybko i nawet będę jedną z pierwszych :D Postanowiłam zrekompensować Ci moje haniebne zachowanie ostatnimi czasy, więc jestem :D
    Wyobraziłam sobie Ellę.... Dziewczyna musiała wyglądać naprawdę zachwycająco. Coś mi mówi, że w rzeczywistości, w codziennym życiu, ma osobie zbyt negatywne zdanie. W końcu z brzydactwa takiej piękności nie da się zrobić, to jest wręcz fizycznie niemożliwe :D I coś się obawiam, że Charlie po tym wieczorze może poczuć więcej... Sama nie wiem, czemu, po prostu tak sobie wymyśliłam i jestem ciekawa, czy będę miała rację :D
    Dobrze, że to opowiadanie jest realne - to znaczy, wiesz - ona wchodzi i nie ma czegoś takiego, że szczęki innych ludzi zbierają się u jej stóp. Przez pierwszą chwilę wręcz się nudziła, chociaż wątpię, żeby to odczuwała, robiąc coś wbrew Rhondzie. A potem spotkała TEGO CHŁOPAKA (ja tam nie wiem, który to, naprawdę nie wiem) :D Ten kawał... Też mam taki problem z sucharami - śmieję się, chociaż są totalnie głupie. W każdym razie - jeśli to dobry sposób na pocieszenie Ni... tego chłopaka, to wszystko rozumiem :D
    Ahhh i ostatnia część była taka magiczna, rozpłynęłam się i w ogóle <3 I to, co powiedział, Jezuuuu *.* Na jej miejscu od razu zerwałabym maskę i YOLO, ale wiem, że to się kłóci z konwencją :D CHCĘ WIEDZIEĆ, JAK TAŃCZĄ, NIE POZWÓL MI PRZEGAPIĆ TEGO OPISU, CHCĘ ŻEBY SIĘ POCAŁOWALI :D\
    Czyli chcę szybko następny rozdział :D Ily <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne :) I podoba mi się szablon, taki rozmyty, ale jest w nim coś naprawdę przyciągającego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć kochana! <3 Mam nadzieje, że wybaczysz mi moje kolejne haniebne spóźnienie. Powinnaś mnie zabić, ale zawsze na wstępie cię przepraszam za spóźnienie.. Matko muszę się wreszcie zebrać i być pierwsza :D Ale kurwa szkoła... -,- Dobra never mind, nie żale się i skupię się na sednie tego komentarza, bo zaczynam pieprzyć farmazony :P
    Ten rozdział jest niesamowity! Kurwa ja chce jakiegoś ich całusa czy coś!!! Jejku Ella musiała wyglądać pięknie! Przynajmniej po opisie to wywnioskowałam, bo naprawdę cudownie dobrałaś słowa. Wszystko było kompletną magią <3
    Czekam niecierpliwa na nn <3

    OdpowiedzUsuń

Ocena jest bardzo ważna, daję większą motywacje, a konstruktywna krytyka pozwala na poprawienie błędów. Nie gryzę, śmiało piszcie co chcecie.
@obliniall