6.11.2013

7. Happy Birthday

Jest pierwszy lipca, co oznacza... Bal Letni, co również znaczy, że są moje urodziny. Nie wiem, czy być podekscytowaną, czy może zostać w łóżku i udawać, że ten dzień się nie dzieje. Tak, jestem pełnoletnia, co oznacza, że jestem prawnie dorosła i mogę zrobić użytek z moich pieniędzy. Niemniej jednak, muszę ukończyć moją umowę do końca tego lata. Tylko dwa kolejne miesiące i będę wolna od Rhondy na zawsze i dzisiejszy dzień znaczy, że jestem bliżej niż wcześniej. Ona nie jest już moim prawnym opiekunem! To mnie uszczęśliwia. Ale ten dzień również zwiastuje, że mam masę roboty. Bieganie tu, czy tam, wysłuchiwanie rozkazów żeby bal był perfekcyjny. Ostatnie kilka dni były wyczerpujące, więc nie potrafię sobie nawet wyobrazić co będzie dzisiaj. Założę się, że Rhonda ma swoją listę rzeczy do zrobienia, którą dostanę.
Westchnęłam przygotowując się mentalnie na najbardziej wykańczający dzień lata. Ten bal zawsze powoduje, że moje urodziny są gorzko-słodkim wydarzeniem.
Odepchnęłam z siebie kołdrę i wzięłam głęboki oddech, ale po chwili moje drzwi trzasnęły otwierając się szeroko co spowodowało, że krzyknęłam i skoczyłam jak w kreskówkach. Wylądowałam na podłodze w kompletnym bałaganie. Jak? Nie jestem jeszcze pewna, wydawałoby się jakbym zagięła prawa fizyki.
- Sto lat! - Wyśpiewał duet ucinając w momencie, gdy wysunęłam głowę zza łóżka. Zobaczyłam Olivię i Charliego szczerzących się od ucha do ucha z małym i uroczym tortem w rękach Liv. - Jesteś teraz dorosła! Pamiętam jak byłaś taką małą dziewczynką. - Dodała kobieta udając płacz, a ja zachichotałam.
Podniosłam się na równe nogi wyglądając znów jak człowiek i podeszłam do nich.
- Mogłam być naga, wiecie? To było ryzykowne tak wchodzić. - Powiedziałam próbując wyglądać poważnie, ale zaczęłam się również uśmiechać. - Dziękuję.
- Sto lat! - Wykrzyczał Charlie ponownie przytulając mnie szybko. - Szybko, pomyśl trzy życzenia i zdmuchnij świeczki zanim tort zostanie zrujnowany.
Zaśmiałam się, ale posłuchałam go.

Żebym była najlepszym lekarzem...
Zostawić to miejsce i nigdy więcej nie zobaczyć Rhondy wraz z jej córkami...
Nigdy nie stracić Liv i Charliego... 

W końcu zdmuchnęłam świeczki, po czym oboje zaczęli wiwatować i klaskać, cóż, właściwie to tylko Charlie klaskał. Uśmiechnęłam się do nich wdzięcznie. Wiem, że Bal Letni kiedyś odbywał się żeby świętować moje urodziny, ale to dobrze, że tak już nie jest. Mam Liv i Charliego i tylko mały tort z trzema świeczkami, który mi zupełnie wystarcza. Może nikt inny nie pamięta albo nie wie o moim święcie, ale mam za to dwójkę przyjaciół, którzy nigdy nie zapomną. Liv zawsze przynosi mi tort i jest pierwsza, która składa mi życzenia i pierwszy raz również Charlie może być tutaj ze mną.
Tak, jestem wdzięczna, że są.
Liv postawiła ciasto na boku i przytuliła mnie.
- Grupowy uścisk! - Krzyknął Charlie zanim dołączył do nas, a ja zaśmiałam się wesoło. Są moją rodziną; w moim sercu są tą prawdziwą rodziną. Nie obchodzą mnie prawne określenia.
- Mam nadzieję, że twoje życzenia się spełnią, Ella. Zasługujesz na wszelkie szczęście na świecie. - Powiedziała mi mierzwiąc moje włosy w ten sam sposób jak robiła to mama. Liv nigdy jej nie spotkała, ale obydwie mają coś wspólnego: nigdy nie zawodzą w tym, że mam poczucie bycia kochaną i docenioną.
- Jestem szczęśliwa. - Odparłam, bo pominąwszy wszystko, to jak Rhonda spowodowała, że moje życie jest piekłem, jestem szczęśliwa, gdy przebywam z nimi.
To wszystko w końcu tylko kwestia perspektywy, prawda? Jeśli skupię się na złych aspektach zawsze będę nieszczęśliwa, ale są dobre rzeczy w moim życiu i muszę je trzymać bliżej serca. Mój tata zawsze mówił: "nie pozwól żeby złe rzeczy odebrały ci uśmiech.", a ja to utrzymałam jako moje motto życiowe.
- Jesteś prawnie pełnoletnia! Bądź rozsądna, słonko. Nie będę wykupywać cię z więzienia. - Zażartował Charlie, a ja się roześmiałam.
- Zrobię wszystko co w mojej mocy, ale nic nie obiecuję, Charles. - Zgrywałam się, a on próbował wyglądać na wkurzonego, ale ostatecznie się zaczął śmiać.
- Ok, nie byłam naga, gdy weszliście, ale muszę się ubrać żeby zacząć pracę. - Odrzekłam, po czym wszyscy westchnęliśmy. - Tortu, zanim wyjdziemy?
Charlie był najszczęśliwszy, co sprawiło, że zachichotałam. Ostatecznie zjedliśmy trochę tortu, a potem oni wyszli żebym mogła przygotować się na ciężki dzień. Przynajmniej zaczął się lepiej niż reszta. W tamtym roku Rhonda pobiła Liv i weszła do mojego pokoju pierwsza rzucając mi w twarz listę ze wszystkimi rzeczami, które musiałam zrobić.
Dzień czas zacząć.

***

- Tutaj jest lista. Będę cię sprawdzać podczas balu. Nic nie może pójść źle Arabella, więc lepiej się nie wymykaj. Nie jesteś mile widziana na sali balowej. - Powiedziała Rhonda, gdy poszłam do jej gabinetu po instrukcje.
- Nie mam takiego planu. - Skłamałam.
Charlie, Liv i ja mamy już wszystko zaplanowane i ukryliśmy każdy szczegół żeby to zadziałało. Kompletnie nie widzę siebie na balu wśród celebrytów, nawet mnie to nie obchodzi, ale podoba mi się pomysł robienia czegoś, czego Rhonda najbardziej nienawidzi: iść na przekór. Nie może mnie kontrolować i nabijamy się z niej pod samym jej nosem. Będę na balu, tańczyć, dobrze się bawić, a ona nawet mnie nie zauważy. To jest to, co daje mi dreszczyk emocji.
- Wiem, ale muszę się upewnić. - Odpowiedziała. Przez wiele lat nie wykazywałam zainteresowania pójściem na bal, więc nie ma powodu, żeby wątpić w moje słowa. - I nie zapomnij żeby pomóc dziewczynom.
- Nie zapomnę.
Zlustrowała mnie od stóp do głowy i posłała ten hańbiący uśmieszek, z którego jest znana.
- Dobrze, nawet jeśli spróbujesz się wkraść na bal, nie będziesz tam pasować. Jesteś za prosta żeby wmieszać się w towarzystwo tych wszystkich gwiazd. Oni tylko będą się z ciebie śmiać, więc ja ci jedynie pomagam, moja droga. - Wzdrygnęłam się na sposób w jaki wypowiedziała słowa "moja droga", z takim jadem. Jestem zdumiona, że jeszcze nie zatruła siebie samej.
- Jesteś odprawiona, wyjdź. - Poinstruowała, a ja nie zostałam nawet sekundę dłużej. Odwróciłam się na pięcie i wyszłam tak szybko jak potrafiłam.
Mam ogromną listę rzeczy do zrobienia i muszę zacząć teraz jeśli chce skończyć zanim bal się zacznie. Jestem pod wrażeniem tych wszystkich zajęć, które Rhonda dla mnie wynalazła. Lepiej jak pobiegnę i zacznę z pokojami, potem kuchnia, później pomaganie w ostatnich poprawkach na bal, następnie pralnia i mam nawet basen sprzątać. Zajmie mi to cały dzień, to jest ogromny kompleks. Nie był tak duży, gdy tato zaczynał biznes, ale Rhonda wiele pozmieniała, w każdy możliwy sposób.
Zeszłam więc na ziemię i ruszyłam swój zadek żeby móc to w ogóle skończyć.
W ciągu dnia widziałam, że celebryci chodzą góra-dół przygotowując się. Prawie każda kobieta jest w spa żeby ich skóra wyglądała olśniewająco i nieskalanie. Panowie są bardziej zrelaksowani, ale i tak widać, że są zmartwieni. To sławy, żyją na opiniach innych. Wszystko kręci się wokół tego jak widzą ich ludzie. Nie mogą pominąć żadnego detalu, nawet jeśli są wśród samych gwiazd. Widzę to każdego roku i nie robi to na mnie wrażenia.
Widziałam chłopaków z One Direction i są najbardziej rozluźnieni, może dlatego, że są młodzi. Poszli na basen, dobrze się bawią i zachowują jakby dzisiaj nie byłoby balu. Gdy składałam ręczniki i sprzątałam to co pozostawiali inni złapałam się na tym, że się uśmiechałam patrząc na nich. Spędzają dobrze czas, bawiąc się nad basenen mając go tylko dla siebie. Śmieją się, biją siebie nawzajem, ganiają się. Są po prostu nastolatkami, który świetnie umilają sobie czas i to wywołuje u mnie uśmiech. Nie wyglądają jak inni celebryci panikujący przez dzisiejszy wieczór. To nawet nie będzie transmitowane, nie powinni się tak tym przejmować.
Ze wszystkich gwiazd w tym kompleksie, myślę, że One Direction nie lubię najmniej. Nie, nie lubię ich... ale też nie nienawidzę. Są w porządku. Plus, przywieźli ze sobą dziewczyny, nawet Zayn i Liam, którzy nie wzięli ich wcześniej. Znam tylko blondynę, Perrie, bo jest również sławą i moje siostry także kochają Little Mix. Przepiękna brunetka obok Liama jest dla mnie nieznana, prawdopodobnie zwykła dziewczyna. Jest naprawdę ładna.
Więc oni przebywają ze swoimi dziewczynami, dobrze się bawiąc, popychając się do basenu.
- Jestem jedyny bez dziewczyny. - Przestraszył mnie niski, męski głos. Nawet nie dostrzegłam, że gapiłam się na tą grupę przy basenie dopóki on się nie odezwał.
Spojrzałam przez ramie na Harrego, który się uśmiechał wiedząc, że mnie przestraszył.
- Winię za to twój tatuaż ćmy. - Powiedziałam, a on się zaśmiał. - Mówię poważnie.
- Wiem. - Zachichotał. - To właśnie powoduje, że jest śmieszniej. W każdym bądź razie, jesteś pewna, że nie chcesz iść ze mną na bal? - Zapytał, a ja odwróciłam wzrok składając ostatni ręcznik.
- Mam masę roboty i nie wpuszczą mnie tam. - Odpowiedziałam powściągliwie. Nikt nie może podejrzewać, że tam idę, bo plotki rozchodzą się szybciej niż Flash i jakimś cudem mogłoby to dolecieć do uszu Rhondy.
- Jaka szkoda. Założę się, że dobrze byśmy się bawili. - Powiedział, a ja wzruszyłam ramionami. - Do zobaczenia, Ella.
Nie odpowiedziałam, tylko kiwnęłam głową i kontynuowałam swoją pracę, on poszedł z powrotem nad basen do jego przyjaciół. Kiedy ostatni raz rzuciłam spojrzenie w ich kierunku, dostrzegłam jak Niall patrzy w tą stronę, przez sekundę ignorując swoją dziewczynę. Zmarszczyłam brwi na jego minę.
Zignorowałam to i odeszłam. Wciąż mam kupę roboty, włączając w to pomoc bliźniaczkom.
Reszta dnia jakoś przepłynęła, biegałam z jednej strony na drugą, robiąc co w mojej mocy i bijąc wszelkie swoje rekordy. Pomogłam bliźniaczkom i wyglądają one naprawdę pięknie. Szkoda, że ich jedyną ambicją jest poślubienie celebryty, mogłyby osiągnąć dużo więcej. Czasami, w naprawdę dziwnych okolicznościach, jest mi ich szkoda, bo ich marzenia to tylko to, w co Rhonda karze im wierzyć, że tego chcą.
Bal zaczął się o czasie, wszystkie sławy zmierzały w kierunku sali balowej i obserwowały każdą rzecz. Sala była imponująca, z klasyczną i fantazyjną dekoracją. Wszystko było w czarnej, czerwonej i białej kolorystyce, z wielkim i nadzwyczajnym żyrandolem zwisającym z sufitu. Po jednej stronie był DJ, grając dobrą muzykę, która powodowała, że wszyscy się w jakiś rytm poruszali, nawet jeśli nie tańczyli. Parkiet był na środku, po którym spacerowało kilka par podziwiając ozdoby. Wiele kelnerek i kelnerów rozstawiło się po pomieszczeniu proponując sławom wszelkie rodzaje drinków. Na ogromnym stole z czerwonym obrusem stało wiele rodzajów przekąsek, była nawet fontanna z czekoladą. Były też boksy, w których stały sofy i pufy w razie gdyby ludzie chcieli odetchnąć lub mieć trochę prywatności. Światła dodawały całemu pomieszczeniu  energetyczną atmosferę, ale były też jednocześnie klasyczne.
Oglądałam to z oddali uśmiechając się. To wszystko wyglądało niesamowicie, kombinacja klasycznej i nowoczesnej maskarady z dobrą muzyką. Patrzyłam na celebrytów i rozpoznałam tylko kilku, bo reszta nosiła maski. Niektórzy byli naprawdę niezwykli, a inni nie chowali niczego tylko wyglądali pięknie.
Rozpoznawałam Rhonde chodzącą między gwiazdami, przyjmując komplementy, bo była jedyną, która nie nosiła maski, więc każdy mógł ją rozpoznać. Uśmiechała się, będąc dumną z tego co stworzyła. Kolejny udany Bal Letni.
Około jedenastej, tak jak planowaliśmy, poszłam do pokoju Olivii, gdzie na mnie czekała razem z Charliem gotowa zacząć realizować nasz plan. Byłam wyczerpana, to był długi dzień, a ja nie zwalniałam nawet na chwilę, ale przyglądając się sali spowodowało, że zapragnęłam tam być. To było piękne i wydawało się, że każdy dobrze się bawi. Plus, z ich maskami mogłam kompletnie zapomnieć, że są celebrytami, i byłam w stanie udawać, że są tylko ludźmi, których tato kiedyś akceptował w tym ośrodku.
- Szybko. - Pośpieszyła mnie Liv. - Nie mamy za dużo czasu. - Powiedziała i poszła po coś do jej garderoby.
Wróciła z długą suknią, w beżowym kolorze, wykonaną z tiulu. Nie powiem, ale wyglądała niesamowicie, mimo, że była wciąż w rękach Liv.
- Wszystkiego najlepszego. - Odparła podchodząc bliżej.
Potem podszedł Charlie z pudełkiem w rękach.
- Szczęśliwych osiemnastych urodzin, Ella. - Odrzekł otwierając i pokazując mi przepiękną maskę, która perfekcyjnie pasowała do sukienki. Miała tak wiele detali, że mogłam się gapić na nią przez godziny i zawsze znalazłabym coś nowego.
Spojrzałam na nich z szerokim uśmiechem, czując coraz większe podekscytowanie na to wszystko.
- Dziękuję. - Powiedziałam, a oni odwzajemnili uśmiech.
- Więc teraz, szykujmy się na bal. - Odparła Liv i spojrzała na Charliego. - Upewnij się, że nikt nie zauważa, że jej nie ma wokół. Informuj nas o każdym ruchu Rhondy. - Poinstruowała, a on zasalutował.
- Do zobaczenia później, Ella. - Powiedział całując mój policzek i wyszedł z pokoju. Zostałam więc sama z Liv.
Uśmiechnęła się do mnie zanim powiedziała:
- Czas na magię. Bibidi, babidi, boo.
__________________________________
HELLO!!! xx
Tak, wiem, trochę zwłoki, ale cóż, jesienna depresja powoli daje o sobie znać. Kompletnie nie mogłam się skupić na tym co pisałam, a chciałam żeby miało to jakikolwiek sens, więc cóż. Zbierałam się powoli i dobrnęłam do końca. :)

No cóż, mamy teledysk do Story Of My Life 

i rozwaliliśmy system VEVO 

Uwielbiam te gify. *-* 
W każdym bądź razie dziękuje za uwagę. ;D
@iNashton5s

9 komentarzy:

  1. Hbxhsgfchbscvhbfdhgsfcgdfhsvcsauigfdwue brak słów ! Po prostu cudowny. Czekam z niecierpliwością na następny!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze - zabij mnie, poćwiartuj na kawałki, moje szczątki włóż do worka, do tego worka przywiąż kamień i zrzuć wszystko do rzeki! Przepraszam, że mam takie opóźnienie - ale ten tydzień był STRASZNY. Miałam natłok zajęć połączony z dołem egzystencjalnym, nawet ledwo pisanie mi szło... Wybacz, wiesz, że jestem Twoją fanką nr 1 :)
    Co do rozdziału - Jezu, kocham Liv i Charliego i miałam łzy w oczach widząc, ile dla niej robią. Po pierwsze - ten tort ;) Uwielbiam Liv i wyobrażam ją sobie jako czarnoskórą kobietę w średnim wieku, tak jak w tym filmie z Hilary Duff (mówiłam już,że jestem fanką wszystkich filmów o Kopciuszku? nie? niemożliwe ;D). I myślę, że mimo natłoku zajęć Ellla miała dobry humor. W końcu perspektywa utarcia nosa swojej sukowatej macosze to świetna sprawa :D No i ta suknia... wyobraziłam ją sobie, Jezu, musiała być naprawdę, naprawdę przepiękna <3 Cieszę się, że dziewczyna ma takich przyjaciół wokół siebie, bo ja na jej miejscu bym zwariowała.
    Mój ulubiony człowiek z ćmą wraca i nie ustaje w próbach. A co to... Niall.... Czyżby był trochę zazdrosny? TAK! Czekam teraz z niecierpliwością na następny rozdział, gdzie... tak naprawdę wszystko się zacznie :D
    Jeszcze raz przepraszam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam Cię za opóźnienie, ale ostatnio nie miałam czasu żeby tu wpaść i przeczytać spokojnie rozdział. Mówiłam ci juz ze ta historia jest świetna i strasznie ją polubilam. Fakt, ze jest wzorowana na Kopciuszku dodaje jej tylko uroku. Mam nadzieje, ze wszystko sie uda. Suknia Elli musiala byc piekna tak niezwykle dobralaa slowa. Czyzby blondas robil sie zazdrosny? ;)) hehe
    Czekam na nn i mam nadzieje ze znajdziesz czas i wpadniesz kiedyś do mnie na Brave.
    @Real_Paradiise x

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :D Kiedy pojawi się kolejny ? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejka kiedy kolejny rozdział misiek ? :*

    OdpowiedzUsuń
  6. A tak z ciekawości powiesz ile masz lat ? :)

    OdpowiedzUsuń

Ocena jest bardzo ważna, daję większą motywacje, a konstruktywna krytyka pozwala na poprawienie błędów. Nie gryzę, śmiało piszcie co chcecie.
@obliniall