Po tym, jak powiedziałam mu o moim spotkaniu z boybandowskimi chłopakami i jak złamałam serce Jenny - śmiał się przez trzy godziny, nie kłamię - zmieniliśmy temat.
Mam wciąż siedemnaście lat, powód dla którego Rhonda ciągle może nadzorować moim gównianym życiem. Nie mogę jeszcze wziąć moich pieniędzy na studia do póki nie skończę osiemnastki mimo, że już skończyłam liceum. Jakkolwiek, kończę za kilka dni osiemnaście lat. Hura! Nigdy w moim życiu nie byłam bardziej podekscytowana na moje urodziny.
Pamiętam, gdy byłam dzieckiem moje urodziny były świetne. Mama i tata budzili mnie na ulubione śniadanie, a potem zabierali do parku i robili dla mnie piknik zamiast lunchu. Graliśmy, śmialiśmy się i po prostu cieszyliśmy się dniem. To była jedna z tych rzeczy, którą kochałam najbardziej w tym, że moje urodziny są latem.
Po śmierci mamy, tato i ja spędzaliśmy ten dzień razem, ale też odwiedzaliśmy jej grób. To był nasz sposób na uczczenie włączając i ją. Braliśmy słoneczniki, bo to były jej ulubione kwiaty, moje też, a odkąd tato otworzył biznes tradycją było robienie balu w noc moich urodzin. Zapraszaliśmy ludzi z różnych miejsc, krewnych, znajomych, wszystkich! Żeby po prostu spędzić dobrze czas. To był dzień, w którym mogłam bardzo późno iść spać. Jedyny dzień w roku.
Ta tradycja przetrwała do dziś, ale w innych... okolicznościach. Tak, to jest noc moich urodzin, ale tu już nie chodzi w tym o to. Nie sadzę, że Rhonda pamięta o takim dniu w ogóle. Zostaje całą noc... żeby sprzątać cały bałagan, który pozostawili po sobie celebryci. Nie pozwala mi być w miejscu balu, gdzie sławy dobrze się bawią.
Nie mam nic przeciwko, nie to, że chce celebrować moje urodziny z każdym, kto jest uwielbiany przez Rhonde. Będąc szczerym, chce być od nich najdalej jak się da. Jakkolwiek, mój drogi przyjaciel Charles St. James myśli inaczej. Ubzdurał sobie, że w tym roku muszę pojawić się na tej imprezie.
- Nie. - Powtórzyłam po raz dwudziesty ósmy. - Będę zajęta czyszczeniem podłóg i unikaniem sławnych ludzi.
- No co ty Ella! To jest twoja osiemnastka! Zasługujesz na dobrą zabawę. - Nalegał, a ja byłam bliska zepchnięcia go.
Siedzieliśmy na murku z ogrodzeniem, który prowadził do stodoły, gdzie przebywały wszystkie konie. Mamy ich wiele w tym ośrodku, więc sławy mogą na nich jeździć bądź grać w polo. Nie było wysoko, ale zepchnięcie Charliego dałoby mi satysfakcje.
- Rhonda mnie zabije. - Powiedziałam mu, kto zapomniał o tym fakcie.
- Jeśli nie zabijesz jej pierwsza z zaskoczenia, że tam jesteś. - Dodała Olivia, a ja westchnęłam.
Olivia pracuje tutaj od początku. Jest masażystką, prawdopodobnie najlepszą w kurorcie. I to także moja najdroższa przyjaciółka, która powoduje, że to miejsce staje się lepsze do zniesienia. Zawsze się mną opiekuję, jak młodszą siostrą. Jesteś mi najbliższa jako rodzeństwo. Ona i Charlie to moja rodzina. Ona także stale powtarza mi, że mam olać Rhonde, zostawić ją i zapomnieć o wszystkim. Odeszłaby ze mną, jeśli skorzystałabym z takiej szansy. Ja naprawdę chce studiować medycynę, a żeby to robić potrzebuję pieniędzy. Nie mogę tak po prostu wysłać Rhondę do diabła i o tym zapomnieć.
Olivia ma tylko dwadzieścia siedem lat i ma to, czego ja wypatruję u kobiet. Jest przepiękna, ma wspaniałe ciało, aczkolwiek wykonuję masę ćwiczeń; ma jasną karnację z brązowymi włosami i oczami. Jej nos jest uroczy, chciałabym mieć taki, ale Olivia jest nie tylko piękna, ale też niezwykła. Jest też bardzo silna, błyskotliwa i zabawna. Za to nie ma szczęścia w miłości, była z kilkoma chłopakami, ale nie kończyło to się za dobrze i widziałam ją wiele razy zapłakaną. Ale jest silna i za każdym razem się podnosiła, idąc dalej i zapominając o nich. Stała się przez to jeszcze silniejsza.
- Liv, nie idę. To już postanowione. Mam pracę i wiesz, że ja nie lubię celebrytów. - Powiedziałam jej i tym razem ona wywróciła oczami. Charlie i Olivia spiskują przede mną, wiem to. - Plus, Rhonda nie może mnie tam zobaczyć, bo inaczej weźmie moje pieniądze na studia, a tego nie mogę poświęcić.
- Ale ona nie musi o tym wiedzieć! - Zaszczebiotała brunetka i nie tylko ja tam była zaskoczona. Charlie też nie wiedział o czym ona mówi i Liv to dostrzegła. - W tym roku jest bal maskowy. Czy to nie wspaniałe?
Każdego roku Rhonda ma inny temat na tą imprezę. W tamtym były Hawaje, dwa lata temu Grecka Mitologia. - Więc? - Zaczęłam dociekać, bo nie widziałam żeby to zmieniało sprawę. Rhonda nadal tam będzie i nie sądzę, że maska może ukryć moją tożsamość. Moje życie może i wygląda jak cholerna bajka, ale to jest rzeczywistość i ludzie nie są tacy głupi.
- Więc. - Zaczęła. - Dołożę starań żeby nikt cię nie poznał. Twoja maska będzie niesamowita i możesz nawet założyć perukę. Będziesz tajemniczą dziewczyną.
- I nie musisz nawet zostawać na całą noc, jeśli nie chcesz. - Dodał Charlie, a ja spojrzałam się na niego zszokowana jak szybko załapał i przeszedł na jej stronę. Zaśmiał się i wzruszył ramionami.
- Co? Oczekujecie, że odjadę o północy w mojej karocy z dyni? - Wybuchnęłam sarkastycznie, mierząc ich wzrokiem.
- To nie musi być dynia, może to być arbuzowa karoca. - Dodał Charlie patrząc w dal i gryząc swoją kanapkę.
I w ten sposób wybuchnęłam śmiechem wyobrażając sobie siebie wybiegająca z sali do mojej arbuzowej karocy. Charlie mógłby być szoferem.
- No weź, Ella. Będziemy tam z tobą. Nie sądzisz, że na to zasługujesz? Twój ojciec zapoczątkował tą tradycje żeby świętować twoje urodziny. To nie fair, że ty tylko pracujesz. Rhonda może zapomniała po co to jest, ale my nie. - Podtrzymała temat Olivia, a ja wzięłam głęboki oddech.
Wiem, że mój tato nie chciałby żadnej tych rzeczy. Wykopałby Rhonde, jeśli zobaczyłby jak mnie traktuje, ale jego tu nie ma i nie może nic z tym zrobić. Będąc szczerym, jestem jedyną, która może coś zdziałać, ale nie mogę w tym przeszkodzić. Dlaczego? Dlaczego miałabym tak mocno próbować świętować z gromadą celebrytów, których nie cierpię?
Ale to mój ostatni rok tutaj. To jest czas, kiedy kończę osiemnaście lat i będę jakimś cudem "wolna". Muszę tutaj i tak dokończyć pracę tego lata. Niemniej jednak, to mój wybór. Nie muszę świętować całą noc, ale mogę się pojawić żeby uczcić pamięć moich rodziców. Tego by chcieli.
- Dobra. - Zgodziłam się, a Charlie zaczął się dławić kanapką.
- Myślałem, że będzie musieli cię dalej błagać. - Powiedział ciągle kaszląc, w jego oczach pojawiły się łzy, a twarz zrobiła się czerwona z wysiłku.
- Nie. Tego by chcieli moi rodzice, prawda? - Przytaknęli oboje. - Ale musisz się wszystkim zaopiekować, Liv, bo to był twój pomysł. - Stłumiony śmiech Charliego potwierdził, że mam rację. - Musisz zadbać o suknie, maskę i te wszystkie inne rzeczy. Ja zaplanuje co zrobić żeby Rhonda mnie nie przyłapała.
- Zostaw to mnie. - Zgodziła się z uśmieszkiem.
Wspomniałam, że oprócz bycia najlepszą masażystką Liv była także modowym cudem? Ona może czarować. Jak Giselle w Zaczarowanej. Lubię ten film, bo to nie tylko typowa bajka, ale też jej parodia. I jestem zauroczona Jamesem od X-Mena. Nie mogę nic z tym zrobić. Tak czy siak, wiem, że sukienka jest moim ostatnim zmartwieniem, Liv będzie czarować. Muszę tylko wymyślić co z resztą.
Mam nadzieję, że to jest dobry pomysł i nie będę tego później żałować.
***
W co ja się wpakowałam? Mam złe przeczucie, że ten cały bal skończy skończy się okropnie. Coś złego się wydarzy i będę tego żałować do reszty mojego istnienia. Ale nie mogę teraz stchórzyć, Charlie nigdy nie pozwoliłby mi o tym zapomnieć.
Próbowałam się uspokoić szczotkując sierść konia w stodole. Powtarzałam sobie, że to przez to, że jestem zdenerwowana, ale wszystko będzie w porządku. Będę góra godzinę na balu, a potem wrócę udając, że pracowałam całą noc, więc jeśli Rhonda zdecyduje się żeby skontrolować monitoring, zobaczy mnie. Ciągle uważam, że to głupie, ale Liv i Charlie mają racje. Wszystkie te imprezy w lipcu odbywają się przez to, że to są moje urodziny. Zaczęły się własnie przez to. Po prostu jest uczciwiej, że tam się pojawię.
- Ares powiedz mi, że dobrze robię. - Powiedziałam opierając czoło o bok czarnego konia, którego czesałam.
Nie wiem dlaczego, ale konie mają tą uspokajającą cechę. Nie trzeba jeździć na nich ani nic, ale bycie niedaleko nich powoduję, że czuje się taką lekkość. Może coś jest w ich oczach albo ta dostojność w ich posturach. Nie wiem, ale jestem wdzięczna, że mamy konie. Pomagają mi, gdy czuję się stłamszona przez te beznadzieje Rhondy. Przychodzę tutaj prawie każdego dnia. Rhonda wie, że kocham konie i mogłabym tu pracować i byłabym w tym lepsza niż w czyszczeniu pokoi, ale nie dałaby mi czegoś co lubię. Daje mi za to, to czego najbardziej nienawidzę: toalety.
Chciałam kontynuować tą jednostronną rozmowę z Aresem, ale usłyszałam, że ktoś biegnie do stodoły. Próbowałam schować się za koniem, całe szczęście, że był on taki duży. Nie chciałam wytykać nosa, ale słyszałam, że ta osoba przemieszcza się z jednej strony na drugą i brzmi sfrustrowanie. Wyjrzałam delikatnie i zobaczyłam blond czuprynę należącą do młodego chłopaka. Trzy sekundy później odwrócił się i wtedy go rozpoznałam: Niall z One Direction. Co on tu kurwa robi? I dlaczego do cholery wygląda na zestresowanego?
Ares poruszył się nagle, zdradzając moją lokalizacje. Chłopak zmarszczył brwi w moim kierunku, a ja próbowałam uśmiechnąć się niewinnie, jak gdybym nic nie widziała.
- Cześć. - Powiedziałam najbardziej bezceremonialnie jak umiałam.
- Ella? Co tutaj robisz? - Zapytał, a ja się wzdrygnęłam. On pamiętał moje imię.
- Czesałam Aresa. Pracuję tutaj i czasem pomagam przy koniach. Nie wszystko kręci się wokół łazienek, wiesz? - Przez sekundę wyglądał na zmieszanego, ale potem się uśmiechnął.
Zdawał się być zmęczony, jak mój tato, gdy zaczynał rozwijać biznes i przesiadywał nocami żeby wszystko dobrze zaczęło działać. Nie sądzę, że Niall ma ten sam problem, ale jest coś co go niepokoi.
- Wiesz co? Czesanie koni jest świetnym sposobem na rozluźnienie się i oczyszczenie myśli. Z jakiegoś powodu wyglądasz jakbyś tego potrzebował. - Zaoferowałam, wyciągając dłoń ze szczotką.
Przechylił głowę na jedną stronę i zastanowił się przed tym zanim wziął głęboki oddech i zbliżył się do mnie. Wiem, że jest celebrytą i nie powinien mnie obchodzić. On tylko sprawił, że Rhonda jest bogatsza, ale wyglądał jakby potrzebował pomocy i wiem, że Ares nie będzie miał nic przeciwko jeśli ten chłopak wyszczotkuje jego sierść.
Niall wziął szczotkę z mojej dłoni, a ja przyciągnęłam Aresa bliżej żeby niebieskooki mógł go czesać. Ares od razu się ucieszył, gdy Niall przesunął szczotką po jego włosiu. Nikt z nas się nie odzywał, a on był na prawdę skupiony, ale zauważyłam jak jego rysy się wygładzają, a na ustach zaczął krążyć uśmiech. Nieświadomie sama zaczęłam się uśmiechać i kiedy nasze oczy się spotkały przyłapał mnie.
- Dziękuję - Powiedział miękko, a jak kiwnęłam głową. - Naprawdę. To mi pomogło bardziej niż spa, czy basen i te inne rzeczy, których dzisiaj próbowałem. - Przytaknęłam, bo pomimo, że te rzeczy wydają się świetne do zrelaksowania, to w koniach jest coś wyjątkowego. - Przyjechaliśmy tu wszyscy, bo potrzebowaliśmy na chwile odizolowania od świata . Wszystko zaczęło przybierać szalony obrót i nie znosiliśmy tego za dobrze. To wymykało się spod kontroli. - Zaczął, a ja spojrzałam w dal. Nie prosiłam żeby mówił mi te rzeczy. - To odbijało się nawet na naszym prywatnym życiu. Na naszych związkach. - Kontynuował, a ja chciałam mu powiedzieć, że nie chcę tego wiedzieć, ale byłam już wystarczająco wredna tego dnia. - Ja i Zoe kłóciliśmy się wiele razy właśnie przez to. Na początku nie przeszkadzało jej ukrywanie się, ale teraz tak i nie jestem pewien co robić.
Cóż, teraz wiem dlaczego wyglądał na zestresowanego.
- Czas wolny na pewno pomoże. - Powiedziałam, a on się uśmiechnął do mnie, słodkim i ciepłym uśmiechem, który spowodował dziwne uczucie. - Ale teraz wiesz, że przyjście tutaj do koni pomaga.
- Dziękuję Ella. - Powtórzył, a ja skinęłam biorąc krok do tyłu.
- To moja praca. - Powiedziałam mu i przez sekundę jego uśmiech znikł i nawet przestał czesać Aresa. - Muszę iść. Mam dużo rzeczy do zrobienia w głównym budynku. Mark powinien być w pobliżu jeśli chcesz zostać tu trochę dłużej. Do widzenia. - Dodałam w pośpiechu i zanim on cokolwiek powiedział obróciłam się na pięcie i odeszłam.
Nie chcę żeby nadal mówił mi o swoim życiu prywatnym. Nie obchodzą mnie celebryci i byłam tylko miła, bo przez chwile przypominał mi mojego ojca. Ale on wciąż jest powodem, dzięki któremu Rhonda jest szczęśliwa, powodem dlaczego zniszczyła ona biznes taty dla stworzenia tego cyrku. Są granice i tu jest moja.
___________________
Heey! xx
Mamy weekend i kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się podoba. Za błędy przepraszam, ale czasem niedowidzę i mogę coś nabazgrać bezsensu. :)
@iNashton5s
Cudowny rozdział :D Czekam na kolejny . Chciałam się jeszcze zapytać : Czy ty tłumaczysz te rozdziały czy piszesz ? A kiedy można się spodziewać kolejnego ? :)
OdpowiedzUsuńJest wyżej napisane, że to tłumaczenie. ;)
UsuńNastępny rozdział jest w trakcie tłumaczenia, moze jutro sie pojawi.
Zapraszam tez na moje fanfiction: stop-screamin.blogspot.com ;)
Boże tłumaczysz niesamowicie. Tak ciekawie i inteligentnie, a nie jak niektóre tłumaczki, że wszystko się kupy nie trzyma. Dobrze Ci idzie :D
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej!
@Real_Paradiise xx
Przepraszam, że taki krótki i beznadziejny kom, ale nie mam dziś czasu, a nie chciałam, żebyś dłużej czekała na mój komentarz.!
Trzymaj się;*
Jezu, uwielbiam to opowiadanie <3 Jest pierwszym, które czytam o Niallu Horanie, tak typowo o nim i naprawdę teraz zastanawiam się, jak wiele straciłam... I to jest naprawdę TAKIE PODOBNE DO KOPCIUSZKA, że aż uśmiecham się szeroko do siebie.
OdpowiedzUsuńJak już mówiłam, kupuję takie historie w każdej postaci :)
Dzięki Bodu za Liv i Charliego, już się nie mogę doczekać tego balu, awww <3 Ciekawe, kogo Ella wyrwie w tej swojej masce i co z tego wyniknie :D
No i Niall czeszący Aresa skradł moje serce. Btw, podoba mi się charakter Elli. Jest twardą dziewczyną, nie daje sobie w kaszę dmuchać i nie mdleje na widok celebrytów. Świetna jest, oby się nie zmieniała :)