7.10.2013

1. Summer time

Dzwonek zadzwonił, a ja jęknęłam. W przeciwieństwie do moich znajmomych z klasy bałam się tego dnia. Wiem, że powinnam być szczęśliwa; koniec szkoły. Nawet więcej niż koniec - był to mój ostatni rok. Tylko, że nie mogę się cieszyć, bo to oznacza kolejne lato pracy u Rhondy. Następne wakacje z wkurzającymi siostrami przyrodnimi, zmuszającymi mnie do pomagania im w wyłapywaniu gwiazd, nawet jeśli wymieniona gwiazda jest dwa razy starsza. Nikt nie zatrzyma tych hien społecznych. Marzą tylko o poślubieniu kogoś sławnego i mieć "życie jak ze snu". Jak ludzie mogą być tak głupi? Poważnie, kto tego chce?
Wiem, że to ostatnie lato z nimi, bo po nim wyjeżdżam na studia i nie zamierzam tutaj wracać. Nigdy. Będę studiować medycynę, a kiedy ją ukończę planuję podróżować po całym świecie, by pomagać ludziom najlepiej jak będę mogła. Mama zawsze chciała żebym została lekarzem i niosła pomoc innym. Kiedy tato otworzył centrum wypoczynkowe, miał nadzieję, że będę w nim pracować jako doktor. Teraz na pewno tutaj nie wrócę, nie zamierzam pomagać sławnym osobom, którzy tylko przypominają mi jakie to miejsce było kiedyś.
- Ella! Wstań z tego krzesła i chodź! - Usłyszałam męski głos i podniosłam wzrok żeby spotkać się ze spojrzeniem Charlie'go.
Charlie to mój najlepszy przyjaciel. Jest słodkim i zabawnym brunetem z włosami ściętymi na krótko i ciepłymi, orzechowymi oczami. Jesteśmy przyjaciółmi od piaskownicy i zawsze podtrzymywał mnie na duchu. Bóg zapłać za jego duszę. Załamałabym się, gdyby nie on.
- Nie chcę wracać do domu. - Marudziłam uderzając głową o ławkę. Au, to boli.
- Wiem, ale nie możesz zostać w szkole, kiedy to już koniec! Rusz ten swój uroczy tyłek. - Zażartował ciągnąc mnie za ramię.
- Jaki tyłek? - Zapytałam, a on się zaśmiał. Postawmy sprawę jasno, moje pośladki nie są moją najbardziej atrakcyjną cecha. Nikt tego nie dostrzega i Charlie o tym wie. - Nigdy go nie miałam.
- Masz i tylko sprawiasz, że będzie gorzej jeśli tutaj zostaniesz, więc wstawaj! Nie zmuszaj mnie to użycia Force'a. - Nalegał, a ja zachichotałam.
Możliwe, że jesteśmy fanami Star Wars.
- Okey, okey. - Przytaknęłam z westchnieniem. Klasa była już pusta, więc wzięłam moje zeszyty, wpakowałam je do plecaka i wstałam.
Charlie uśmiechał się do mnie szeroko, ale ja nie mogłam podzielić jego ekscytacji. On kocha lato, bo może robić dużo rzeczy z jego rodziną. Wyjeżdżają i spędzają dobrze czas. Jest szczęściarzem, bo ma wspaniałą rodzinkę. On też jest jedynakiem. Zawsze powtarzałam, że jego rodzice powinni mnie adoptować i bylibyśmy szczęśliwi.
- Tak na marginesie, mam dla ciebie niespodziankę. - Powiedział, gdy wychodziliśmy z budynku szkoły. Będę tęsknić za tym miejscem, było moim sanktuarium. Nie byłam popularna, właściwie prawie nie miałam przyjaciół, ale byłam wolna od Rhondy i to było najpiękniejszą rzeczą na świecie.
Oplatając jego rękę swoją uniosłam brwi.
- Co to może być, uroczy Charlsie? - Zapytałam z teatralnym akcentem drocząc się z nim. Jego rodzice są nawet zamożni, ale moja rodzina też ma spore dochody, w końcu mają azyl dla celebrytów! Z tym że ja nigdy nie widziałam z tego nawet funta.
- Tato powiedział, że jeśli chce stać się mężczyzną muszę się tak zachowywać, więc tego lata będę chodzić do pracy. - Zaczął. Kiwnęłam głową żeby wiedział, że go słucham. Charlie nigdy w życiu nie pracował, więc byłam tym zaintrygowana. Wybieramy się razem na medycynę i mamy wiele planów na przyszłość. Nie mogę się doczekać końca lata.
- Co masz na myśli? - Spytałam idąc do jego auta- starego pickupa. Mówi, że to klasyk i trzeba być bardzo uważnym, żeby nie obrazić jego dziecka. Godzinami naprawiał ten wóz, poważnie, ma obsesje. Ja tylko widzę metal i gumę, kiedy on widzi wehikuł z duszą i sercem. Mój przyjaciel jest wyjątkowy.
- Właściwie, to ja mam już pracę. - Powiedział otwierając dla mnie drzwi niczym gentelman. Charlie ma najlepsze maniery i to wszystko dzięki pani St. James. Urocza kobieta. - I wiesz co? Nie będziesz sama tego lata.
Zamarłam gapiąc się na niego w niedowierzaniu wymalowanym na twarzy. Mrugnęłam kilka razy nie do końca pojmując i doszukując się w tym sensu. Jednak nie, wciąż byliśmy w jego aucie, a on ciągle patrzył się na mnie rozbawiony.
- Jaja sobie, kurwa robisz?! - Krzyknęłam, a on zaczął się śmiać. Charlie się śmiał! - Nie możesz pracować dla Rhondy. Wszystko inne jest dużo lepsze niż to. Uciekaj od niej i jeśli możesz, to weź mnie ze sobą! Ja jestem z nią uwięziona, a ty nie musisz. - Wykrzyczałam, łapiąc desperacko jego ramię.
Ciągle chichocząc położył na mnie drugą rękę.
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze. To tylko jedno lato i coś mi mówi, że będziesz mnie potrzebować bardziej niż zwykle. Nie chcę pozwolić żebyś zabiła kogoś przed pójściem na studia. Plus, będę mógł pstryknąć sobie kilka fotek z gwiazdami. - Mrugnął do mnie, ale ja potrząsnęłam głową. - To już ustalone, Ella, rozmawiałem z panią Drennan i podpisałem umowę. Zaczynam jutro rano.
- I co będziesz robić, co? Czyścić pokoje i toalety jak ja? - Chlapnęłam. Nie mogłam uwierzyć, że jest taki głupi.
- Nope. - Odpowiedział podkreślając 'P' i uruchomił silnik. - No wiesz, jestem dobry w naprawianiu, więc będę pracował przy samochodach i w ogóle i czasami też, jako ratownik.
- Musisz wiedzieć, że jesteś strasznym idiotą. - Skwitowałam zła na niego i skrzyżowałam ramiona.
- Podziękujesz mi później, że wziąłem tą robotę. Plus, jeśli przeżyję z twoją macochą, mogę wtedy stawić czoło wszystkiemu w życiu. - Zaśmiałam się, bo miał racje. Mam tylko nadzieję, że rzeczywiście przeżyje.

***

Jęknęłam wchodząc do pokoju. Jak jedna gwiazda może tak bałaganić? Zmuszają mnie tylko do cięższej pracy. Wiem, że to miejsce gdzie mogą się zregenerować, zrelaksować i w ogóle, ale są nie miłosierni. Oblepiają wszystkim podłogę i uwierzcie mi: łazienki powodują u mnie ciarki. Naprawdę nie chce wiedzieć co oni tutaj wyprawiają. Znajdywałam tyle rzeczy, że chodziłabym całe życie u terapeuty. Ale to jest moja praca, a lato dopiero się zaczęło. Nie ma nic do zrobienia w szkole, odbyły się wszystkie ceremonie i bale. Pozwolono mi nawet iść na bal z Charlie'm, co było naprawdę miłe, chociaż raz.
Charlie i ja pracujemy tutaj już przez tydzień i on radzi sobie świetnie. Widział Rhonde wydzierającą się na wszystkich i wiem, że jest przestraszony, więc próbuje nie wchodzić jej w drogę. Nie mogę mogę narzekać, naprawdę. Ale Charlie miał racje z jedną rzeczą: to cudowne mieć go tutaj ze sobą. Możemy razem wieczorem odpocząć - bo wszyscy pracownicy Drennan's Retreat Centre od poniedziałku do soboty mieszkają w kompleksie - wypić trochę herbaty i pośmiać się z celebrytów. Tego lata jest ich dużo, co jest bardzo denerwujące, bo w tym sezonie mamy więcej młodych gwiazd niż w poprzednim. Możecie wyobrazić sobie jak Jenny i Kimmy, moje dwie siostry przyrodnie, teraz wariują. Przysięgły, że tego lata znajdą swoich mężów.
Fuj.
Charlie miał racje, jestem wdzięczna, że wziął tą pracę. Sprawił, że toleruję wszystko dużo bardziej.
Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam odwalać robotę w owym pokoju. Nie jestem pewna, kto tu przebywa, ale to jasne, że to koleś i jak mniemam nie jest sam. Wiele gwiazd przyjeżdża ze swoimi 'przyjaciółmi' a ten facet nie jest żadnym wyjątkiem.
Miałam zacząć podnosić ubrania, gdy z mojego walky-talky wydobył sie irytujący głos Rhondy.
- Arabella! - Krzyknęła aż się wzdrygnęłam. - Gdzie jesteś? Musisz przyjść na dół i pomóc mi z nowo przyjętymi gośćmi, teraz! To ważne!
Ugh, więcej celebrytów. Boże, czemu? Nie ma ich już wystarczająco? Jak wiele gwiazd chodzi po tym świecie?
- Idę! - Odpowiedziałam i jakaś część mnie była szczęśliwa, że nie musi sprzątać tego pokoju... ale wtedy przypomniałam, że muszę tu wrócić i to skończyć. Po prostu odkładam, to co jest nieuniknione.
Z westchnieniem zrezygnowania opuściłam pomieszczenie zamykając drzwi za sobą. Przytachałam mój wózek do pokoju sanitarnego i zeszłam na dół do holu, gdzie Melissa musiała rejestrować nowych gości. Zastanowiłam się, czy ich znam. Może tym razem przyjechali z Ameryki albo innego kraju.
Ale kiedy dotarłam do holu zamarłam przeklinając najwyższe niebiosa. Nie, Boże, błagałam, tylko nie oni!
Znam tych chłopaków, wierzę, że zna ich każdy na świecie, ale Jenny i Kimmy mają dosłownie świra na punkcie tego boy bandu. Tą obsesję mają odkąd pojawili się w x-faktorze trzy lata temu. Pamiętam jak głosowały przez całe trwanie programu i zmuszały mnie do tego samego. Nawet jeśli nie chce, czuję, że wszystko o nich wiem, bo moje siostry nigdy by się nie zamknęły.
Charlie o tym nie wie, ale czasami łapie się na nuceniu ich piosenek albo tańczeniu do nich, gdy Kimmy puszcza CD na wieży. Ta muzyka jest bardzo popowa i łapliwa. Nie wińcie mnie, ale ich nienawidzę. Nie dlatego że są celebrytami, tym samym obsesją Rhondy i powodem, który zniszczył biznes taty, ale też dlatego, że uwielbiają ich moje siostry. Nie miałabym nic przeciwko tej piątce, jeśli nie znałabym ich dzięki tym czynnikom.
Myśl, że Jenny i Kimmy uświadomią sobie, o One Direction w kompleksie powodowała u mnie ciarki. Może skoczę z dachu teraz, zanim te katusze się zaczną?
Jednak Rhonda zobaczyła mnie nim mogłam uciec i zawołała. Piątka chłopaków odwróciła się w moim kierunku, a ja jęknęłam ponownie. Nikt nie może się o tym dowiedzieć, ale uważałam, że są całkiem atrakcyjni. Zobaczmy czy pamiętam ich imiona. Zayn, to ten z ciemniejsza skórą i egzotycznym pięknem. Harry - ten z zielonymi oczami i lokami, hipster zespołu. Louis ma niebieskie oczy i strzeliste rysy, do tego tą twarzową fryzurę, wygląda nawet lepiej niż na plakatach; trzymał rękę na tali jakiejś brunetki, jego dziewczyny, jak przypuszczałam. Nie wiedziałam jak się nazywała. Kolejny brunet, to Liam z gęstymi brwiami i brązowymi oczami. Blondyn, to Niall, jest Irlandczykiem i trzymał za rękę przepiękną blondynkę. Oh, więc on też kogoś ma. Jenny będzie mieć złamane serce.
Cudownie!
Z całej piątki, uważałam, że Louis, to ten najprzystojniejszy.
Okey, więc pamiętam jak się nazywają. Trzy lata słuchania Jenny i Kimmy gadających o nich non stop przyniosło pewne korzyści... chyba. Spróbowałam utworzyć jak najlepszy uśmiech zbliżając się do nich i widziałam, że mnie lustrują wzrokiem, ale niestety rozczarowali się. Nie winiłam ich, nikt nie wygląda dobrze w tym uniformie. Beżowe spodnie, granatowe polo i tenisówki. Jestem definicją zwyczajności.
- Jesteś, odprowadź proszę, naszych nowych gości do ich pokoi. - Poinstruowała mnie Rhonda, dając mi klucze-karty, żebym wiedziała gdzie mam ich zaprowadzić. Potem szepnęła mi do ucha tak, że tylko ja mogłam to usłyszeć. - Nie zepsuj tego, są miliarderami!
Wywróciłam oczami zanim uśmiechnęłam się sztucznie do piątki chłopaków i dwóch dziewczyn.
- Witamy w Drennan's Retreat Centre. Zapraszam za mną. - Powiedziałam z ukłonem i wskazałam windę.
Ruszyli się, a ja chwyciłam wózek z ich bagażami i zaczęłam go pchać. Gdzie do cholery jest Fred? On powinien to robić! Zabiję, jeśli go spotkam. To ja muszę prowadzić One Direction do ich pokoi, kiedy to powinien być on. Głupi Fred.


_____________________________
Tak jak obiecałam jest pierwszy rozdział. TADAM! 

Co o nim myślicie? x 




1 komentarz:

  1. Typowo Kopciuszkowate opowiadanie ale ja takie LUBIE i nawet fajny pomysl z tym kurortem jestem ciegawa jak to się rozkreci dalej więc czekam na nastepny rozdzial :D

    OdpowiedzUsuń

Ocena jest bardzo ważna, daję większą motywacje, a konstruktywna krytyka pozwala na poprawienie błędów. Nie gryzę, śmiało piszcie co chcecie.
@obliniall