6.10.2013

Prologue - Shitty Fairytale

Gówniana bajka.
Pozwólcie, że zabrzmię trochę tandetnie i oklepanie, wszak moje życie zmieniło się na gorsze. Więc tak, zacznę od Dawno, Dawno Temu bo przecież te historie tak się zaczynają, prawda? Ta sama śpiewka, to samo gówno. I tak, będę przeklinać, bo nie cierpię mojego życia i za każdym razem, gdy patrzę wstecz przeklinam ten moment.
Więc, dawno, dawno temu byłam szczęśliwa, miałam marzenia i wspaniałą rodzinę... tak, miałam. Miałam także kochającą mamę, która czytała mi bajki i mówiła, że pewnego dnia znajdę mojego księcia z bajki, kogoś, kto będzie mnie kochać i cenić, jak ją tata. Uwierzyłam jej, chciałam być księżniczką, mieć zamek i znaleźć mojego księcia na białym koniu. Chociaż, gdyby miał jednorożca, byłoby nawet lepiej.
Była niesamowita, jedną z tych, które się podziwia. Tak, była, bo gdy miałam sześć lat zmarła. Zemdlała raz w kuchni i kiedy pojechaliśmy do lekarza powiedzieli jej, że to białaczka i ma tylko kilka miesięcy. Widzicie? Oklepane. Po kilku miesiącach straciłam ją, a ona kazała mi obiecać, że jeśli tato pewnego dnia spotka inną kobietę, zaakceptuję ją i pokocham jak drugą matkę, bo gdziekolwiek pójdzie będzie się mną opiekować.
Obiecałam jej, że nie będę przeciwstawiać się szczęściu mojego taty i tego nie robiłam. Kiedy spotkał Rhonde, dwa lata później, zaakceptowałam ją i jej dwie córki bliźniaczki. Mąż zostawił ją kilkanaście miesięcy temu i, będąc małym dzieckiem, nigdy nie pytałam dlaczego. Teraz rozumiem tego faceta. Mądry gość.
Rhonda jest najobrzydliwszą kobietą na świecie. Była milutka i kochana, kiedy poślubiła tatę. Ona i jej córki traktowały mnie dobrze i wydawaliśmy się szczęśliwą rodzinką. Wierzyłam, że właśnie taką rodziną byliśmy.
W pewnym momencie tato założył własny biznes: azyl dla tych wszystkich ludzi, którzy potrzebowali ucieczki od chaotycznego, angielskiego życia. Na początku byli to ludzie z Londynu, ale z każdym minionym rokiem, coraz więcej osób przyjeżdżało i biznes okazał się sukcesem.
I to było to, co skazało naszą rodzinę na zgubę.
Pewnego dnia, kiedy miałam dwanaście lat, tato pojechał na spotkanie z inwestorami, ale nigdy nie wrócił. Policja powiedziała nam później, że tego wieczoru nie dotarł on nawet na spotkanie. Wypadek, powiedzieli.
Tego dnia nie tylko straciłam tatę, utraciłam także swoje życie. Wszystkie marzenia, wolność i szczęście, bo wtedy Rhonda uświadomiła sobie, że jest spadkobiercą biznesu taty - jako, że ja byłam niepełnoletnia - i także, iż jestem pod jej opieką, zdecydowała, że "dobrze mnie zużytkuje", co znaczyło, że zostanę jej służącą.
Od tego dnia, ona i moje dwie przyrodnie siostry przestały traktować mnie jak członka rodziny i zrobiły ze mnie śmiecia. W trakcie, kiedy wszyscy wokół mnie narzekali na szkołę i bycie niepopularnym, ja kochałam to. Było to jedyne miejsce, gdzie byłam z dala bezpieczna od Rhondy, gdzie mogłam być znowu dzieckiem.
Biznes ojca... Coś, co kiedyś było miejscem gdzie pomagano ludziom, teraz jest moim piekłem. Rhonda zapewniła, że sławne osobowości będą mogły przyjeżdżać, mieć spokój i uciec od ich publicznego życia. Ta spółka jest teraz tajemnicą wśród celebrytów, którzy przybywają, ukrywając się przed światem. Przyjmujemy ludzi z całego globu i nienawidzę ich wszystkich. Nie  znoszę ich płytkości i wstrętnej osobowości. Wszyscy są tacy sami. Bez wyjątków. Nie cierpię ich wszystkich. Nawet Angeline Jolie i Brata Pitta z ich adoptowanymi dziećmi. Nawet Zaca Efrona z ciałem przeznaczonym do powodowania u kobiet ślinotoku. Nienawidzę ich, bo Rhonda kocha ich wszystkich.
Więc, widzicie, moje życie jest tandetne. Od czytania bajek, moje życie stało się właśnie taką popieprzoną historyjką. Zła macocha, obrzydliwe siostry przyrodnie, sierota, życie w piekle... Ale, hey, jest różnica! Moje życie nie było pisane przez Braci Grimm, mimo wszystko. Jest jeden, kluczowy fakt różniący się od wszystkich opowiadań, które czytasz, tym razem nie ma księcia z bajki. Żadnego szlacheckiego rycerza na białym koniu, który ma mnie uratować i żyć ze mną długo i szczęśliwie. Nie, oczywiście, że nie ma księcia z bajki. Ten pojeb, jeśli w ogóle istnieje, gdzieś imprezuje, spotykając wiele laleczek Barbie i przeżywając najlepszy czas w życiu. Zbyt zajęty żeby ratować Biedną i Nieszczęśliwą, która jest nikim.
Jestem gorzka? Jestem przewrażliwiona? W takim razie powiedz mi, że jestem i muszę patrzeć na pozytywy, gdy trzeba radzić sobie z Rhondą i jej potworami (to znaczy, córkami), które przez pięć lat traktują mnie jak śmiecia. Jedyną pozytywną stroną mojego życia jest to, że opuszczę to miejsce, kiedy lato się skończy.
Trzy miesiące. Mogę ścierpieć kolejne trzy miesiące, prawda?
Oh, czekaj. Nie przestawiłam się! Znasz moje życie, ale nie wiesz kim jestem. Wybacz moje maniery. Jestem Arabella Drennan i jak widzisz jestem prawie Kopciuszkiem, ale możesz mi mówić po prostu Ella. 

_________________________________
Prolog jest. Podoba się? 
Mam nadzieję, że tak. Jutro, bądź we wtorek pojawi się pierwszy rozdział.
A co myślicie o szablonie? 

Co do mojego ff. Nie zamierzam go kończyć i pozostawiać. Nie, po prostu przez chwile chciałam zając się czymś innym. Rozdział jest w trakcie pisania, więc się nie martwcie. 


2 komentarze:

  1. Zachęcający prolog :-) Myślę ,że ten fanfiction będzie jednym z moich ulubionych.
    Pozdrawiam Kasia xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Idealny prolog!
    Dziewczyno zostaję z tobą do końca! <3

    OdpowiedzUsuń

Ocena jest bardzo ważna, daję większą motywacje, a konstruktywna krytyka pozwala na poprawienie błędów. Nie gryzę, śmiało piszcie co chcecie.
@obliniall